Polemika z wykładem Arkadiusza Wiśniewskiego na temat preegzystencji Jezusa zamieszona w oryginale na forum dyskusyjnym watchtower-forum w trzech odcinkach.
Wykład Arkadiusza Wiśniewskiego w wersji dźwiękowej:
Link: http://www.krancowa.pl/userfiles/file/Preegzystencja_Pana_Jezusa-A Wisniewski-21-01-2012.mp3
Część pierwsza.
Przede wszystkim, nie jest uczciwie mówić o tym, że ktoś zaprzecza preegzystencji Jezusa, bowiem takiego określenia można by ewentualnie użyć wtedy gdybyśmy mieli do czynienia z obiektywnie ustalonym faktem preegzystencji. Gdy zaś mamy do czynienia z różnorodnością wnioskach wyciąganych na podstawie Pisma, słusznie można jedynie stwierdzić fakt występowania różnic w poglądach. O zaprzeczaniu można mówić tylko wtedy gdy odnosimy się do obiektywnie stwierdzonych faktów, w każdym innym wypadku zwyczajnie wyrażamy inną opinię na jakiś temat.
Tam gdzie jest mowa o wyciąganiu prywatnych wniosków, należy mówić o różnych poglądach, a nie zaprzeczaniu jakoby udokumentowanym prawdom.
Podobnie rzecz się ma z nieuzasadnioną generalizacją, której dopuszcza się Wiśniewski sugerując jakoby brak wiary w preegzystencję Jezusa implikował wyznawania adopcjanizmu.
Z biblijnego punktu widzenia, preegzystencja nie jest czynnikiem warunkującym poprawność zdefiniowania pojęcia syn boży, zatem samo uznanie, że Pan Jezus nie preegzystował, w żaden sposób nie wyklucza Jego zrodzenia się bezpośrednio z Boga, a zatem nie dowodzi wiary w adopcję.
Dosyć kuriozalne życzenie wysuwa Wiśniewski prosząc słuchaczy, aby jego argumentację opartą na konkretnych cytatach Pisma traktowali całościowo, a nie jako pojedyncze wersety. Czyżby chodziło mu o to, aby ignorowali bezpośrednie znaczenie poszczególnych wersetów i w ten sposób umocnili swoją wiarę we wcześniej już „udowodnioną” w ich umysłach tezę ?
Czy nie powinno się raczej snuć wnioski płynące z dowodów płynących bezpośrednio z przytaczanych na ich uzasadnienie poszczególnych wersetów.
Dlaczego mamy odrzucić tę zasadę? Jaki cel przyświeca rozważaniom Pisma w proponowanym przez Wiśniewskiego stylu?
Argument 1.
John 1:1: Na początku było Słowo, a ono Słowo było u Boga, a Bogiem było ono Słowo.
John 1:2: To było na początku u Boga.
John 1:3: Wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało.
Jeśli chodzi o pierwszy argument o tym, że wyraz słowo, jest w powyższych wersetach planem czy pomysłem, to wprawdzie zgadzam się z Wiśniewskim, że nie jest to interpretacja spójna, ale z zupełnie innego powodu.
Moim zdaniem, słuszności takiej interpretacji przeczy znaczenie słów …. i mieszkało między nami…, bowiem nie można mówić w logiczny sposób o zrealizowanym planie czy pomyśle, nawet wtedy gdy o ich realizacji mówimy alegorycznie jak o ich ucieleśnieniu się, że mieszkało między nami [w formie ciągłej] z racji ich niesubstancjalnej natury, która wymusza dokonaną formę czasownika mieszkać.
Już choćby z tej tylko przyczyny widać, że argumentacja Wiśniewskiego jest pozbawiona merytorycznej esencji.
Wyraz słowo w John 1: 1-3 jest podmiotem zdania, a nie imieniem tego podmiotu, a zatem orzekanie o preegzystencji w oparciu o te wersety musi odnosić się ontycznego statusu podmiotu a nie jego imienia.
Jeśli założyć, że wyraz „słowo” jest tu bytem osobowym a nie imieniem tej osoby, jesteśmy wprowadzeni w błąd, bowiem wtedy znaczenie tego wyrazu wskazuje bezpośrednio na inny iż osobowy charakter podmiotu.
Jeśli założymy że wyraz „słowo” jest tu imieniem a nie bytem osobowym, jesteśmy ponownie wprowadzani w błąd, bowiem nie można orzekać o imieniu w kategoriach ontycznych, a zatem teza wskazująca na jakiekolwiek odniesienie się w omawianych wersetach do bytu osobowego jest pozbawiona podstaw logicznych i z tej racji musi być uznane za fałszywą.
Nie ma zatem podstaw do tego, aby uznać wyraz słowo w ewangelii Jana za byt osobowy. Nie ma też żadnych podstaw do tego, aby w którymkolwiek miejscu Pisma uznać słowo Boga za osobę. Nie ma jednocześnie żadnych przeciwwskazań, aby przystać na majuskułę z racji tego, że podmiot o którym mowa w ewangelii jest Bogiem, był[o] u Boga, był[o] z Bogiem jednym. Zgadzam się z Wiśniewskim, że nie może plan, czy też idea boża przychodzić do swojej własności, ale jak to już wcześniej mówiłem ten argument nie wymusza bezwzględnej konieczności uznania słowa za istotę osobową.
Bezpośrednie znaczenie tekstu absolutnie tego nie sugeruje, ani też w żaden sposób nie wyklucza logicznego związku pomiędzy własności [wszystkiego] w aspekcie tworzenia przez słowo. Na uwagę zasługuje tu fakt, że w tekście oryginalnym pojęcie swoje odnosi się do rzeczy a nie osób. W tym kontekście wyrażenie własność definiuje rzeczy stworzone słowem a nie ludzi w kontekście narodu Izraelskiego.
Jeśli przez nie wszystko się stało, to ono jest właścicielem wszystkiego tego co przez nie się stało - zostało stworzone.
Bezzasadna jest zatem argumentacja Wiśniewskiego, że preegzystujący Pan Jezus wszystko stwarzał już nie tylko w świetle dowodów księgi Genesis, w której mamy do czynienia z całkowitym brakiem informacji potwierdzających taką tezę, ale również w aspekcie gramatycznym narracji w ewangelii Jana. Zbyt łatwo zwolennicy preegzystencji przechodzą do porządku dziennego nad tym, że gdyby słowa Jana 1:1-3 mówiły, jak oni sugerują, o bycie osobowym [słowo], wówczas mielibyśmy do czynienia z niewłaściwą formą gramatyczną tych wersetów, bowiem określenie przez [słowo] wskazuje na przedmiotową, a nie podmiotową funkcję wyrazu słowo w dziele stworzenia. Gdyby bowiem słowo w zdaniu ... przez nie wszystko się stało... było bytem osobowym, wówczas stworzenie byłoby dziełem tego bytu osobowego, a wtedy adekwatną formą gramatyczną dla takiego zdarzenia byłby zwrot On wszystko stworzył, a nie przez nie wszystko zostało stworzone.
Jeśli zatem Pismo mówi przez nie wszystko się stało, to należy się tego mocno trzymać i nie wczytywać w tekst jakichkolwiek innych treści, które temu zasadniczemu i jasno sprecyzowanemu przesłaniu w oczywisty sposób przeczą.
Z powyższego widać wyraźnie, że interpretacja jaką proponują zwolennicy preegzystencji zawiera rażący dysonans logiczny i stąd wiadomo, że nie może być interpretacją słuszną.
Część druga.
Argument 1.
Poniższy komentarz odnosi się do kazania/głoszenia A Wiśniewskiego jakie zamieszczone zostało tu: Argument Listu do Hebrajczyków, oto tekst:Hebrews 1:10: I tyś, Panie! na początku ugruntował ziemię, a niebiosa są dziełem rąk twoich. Hebrews 1:11: Oneć pominą, ale ty zostajesz; a wszystkie jako szata zwiotszeją.
Hebrews 1:12: A jako odzienie zwiniesz je i będą odmienione; ale ty tenżeś jest, a lata twoje nie ustaną.
Zwracam uwagę na to, że zgodnie z zadeklarowaną wcześniej przez Wiśniewskiego techniką egzegezy Pisma, powyższe wersety mają potwierdzić preegzystencję Pana Jezusa, o której [zdaniem Wiśniewskiego] jest mowa w Jana 1:1-3.
Czy jednak to kuriozalne zestawienie listu do Hebrajczyków potwierdzają tezę jaką Wiśniewski wysnuł na podstawie ewangelii Jana 1:1-3.
Już pobieżna nawet lektura powyższych wersetów z Listu do Hebrajczyków wyjawia, że zestawienie jakiego dokonuje tu Wiśniewski w żaden sposób nie daje się logicznie uzasadnić w kontekście preegzystencji.
O ile bowiem list do Hebrajczyków mówi wyraźnie o osobie [Pan] stwarzającej - Stworzycielu, o tyle ewangelia Jana mówi o procesie – technice [słowo] stworzenia. Metoda sprawcza [słowo] ma swoje źródło, tymczasem osoba stwarzająca [Pan] jest sama przez się Stworzycielem. Słowo [metoda sprawcza] ma swoje źródło w osobie Stworzyciela, tak, jak o tym mówi Pismo: słowo było u Boga. Świat, jak zapewnia Jan w Prologu, powstał przez nie tj. w wyniku oddziaływania tej siły sprawczej i ta egzegeza ma swoje doskonałe zakotwiczenie w treści Pisma rozumianej w sposób bezpośredni. W Księdze Genesis mamy niezwykle jasne świadectwo tych właśnie zależności. Bóg aktywuje metodę sprawczą artykułując słowa, przez które wszystko się stało co się stało i bez niego [słowa] nic się nie stało co się stało. Mamy zatem obraz przedstawiający osobę Boga stwarzającego i sposób, metodę stworzenia świata, o której nie da się orzec nic bardziej adekwatnego jak to że: przez nie [słowo] wszystko się stało. I to jest jasnym i bezdyskusyjnym dowodem Pisma na kompletny brak zasadności tezy o preegzystencji Jezusa.
Gdyby założyć, że słowo w Prologu Jana jest, jak się przy tym upierają wyznawcy preegzystencji, bytem osobowym, mielibyśmy do czynienia z przypadkiem, w którym słowo [w takim wypadku byt osobowy] a nie Bóg tworzy świat, co jest jawnym absurdem.
Jest tylko jeden stworzyciel i jest nim Bóg, który uczynił wszystko artykułując słowa definiujące obiekt stwarzany, jak to poświadcza opis stworzenia w księdze Genesis.
Nie wspomnę już nawet o tym, że w cytowanych fragmentach listu do Hebrajczyków nie ma żadnej wzmianki odnoszącej się do preegzystencji. Wszystko o czym jest mowa Widać zatem wyraźnie, że ten rodzaj egzegezy jaką uprawiają wyznawcy preegzystencji produkuje paranoiczne skutki, których nie sposób zaakceptować pozostając w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Ani Prolog Jana, ani List do Hebrajczyków nie dostarczają dowodu na preegzystencję Jezusa jak by sobie tego życzyli wyznawcy tej szaleńczej tezy.
Argument 2
Oto tekst: Colossians 1:15: Który jest obrazem Boga niewidzialnego i pierworodny wszystkich rzeczy stworzonych. Colossians 1:16: Albowiem przezeń stworzone są wszystkie rzeczy, które są na niebie i na ziemi, widzialne i niewidzialne, bądź trony, bądź państwa, bądź księstwa, bądź zwierzchności, wszystko przezeń i dla niego stworzone jest.
Wiśniewski skupia się na wyrażeniu „w nim” [w powyższym przekładzie przezeń] dowodząc preegzystencji na zasadzie konieczności występowania „skutku” dla wystąpienia przyczyny, ale z rozbrajającą wręcz beztroską, przechodzi do porządku dziennego nad faktycznym znaczeniem terminu „w nim”, tak jak gdyby był on zwrotem potocznym. Tymczasem tak zdecydowanie nie jest.
Jeśli bowiem rzeczownik „w nim”miałoby wskazywać na byt osobowy, to jak w takiej sytuacji rozumieć „stwarzanie w Nim”? Co to w ogóle oznacza robić cokolwiek w kimkolwiek, kto miałby to coś w tym kimś robić i jak uzasadnić powstanie skutków takiego działania „poza nim”, jak to miało miejsce w akcie stworzenia?
I czyż nie jest oczywiste, że gdy mówi Pismo „w nim” albo „przezeń” wszystko stworzone jest, implikuje istnienie zewnętrznego, oddzielnego, innego stwórcy niż ten w którym [„w nim”], lub przez którego [„przezeń”] są te rzeczy stworzone?
Dlaczego więc Wiśniewski używa tych wersetów jako argumentu na to, że to Jezus stwarzał?
Nie trzeba się długo zastanawiać, aby zauważyć, że słowa te można logicznie odczytać w kontekście całej Biblii tylko i wyłącznie wtedy, gdy się odrzuci bezpodstawne założenie o osobowej egzystencji tego, do którego się zwrot „w nim” odnosi.
Wszystko zostało stworzone w słowie, lub przez słowo.
Zwróćmy uwagę, że werset 16 rozpoczyna apostoła Pawła spójnikiem „albowiem”, który łączy tekst następujący z tym który go poprzedzał i w tym tkwi klucz do właściwego zrozumienia treści jego przesłania.
To co poprzedza werset 16 to niezwykle kontrowersyjne stwierdzenie z którego można by wysnuć wniosek, że człowiek który począł się dopiero w czasach współczesnych apostołowi Pawłowi jest „pierworodnym wszystkich rzeczy stworzonych”.
Apostoł Paweł, świadom tego że takie stwierdzenie zawiera jawny paradoks, śpieszy z rozwikłaniem tego paradoksu tłumacząc w jakim sensie stanowi ono spójne logicznie orzeczenie.
Za pomocą spójnika „Albowiem” łączy cechy mówionego słowa Bożego, z cechami fizycznego człowieka, który się począł w rezultacie ucieleśnienia się tego mówionego słowa Bożego, o czym oświadcza ewangelista Jan w 14 wersecie pierwszego rozdziału swojej ewangelii.
To tak jakby powiedzieć: to dlatego przypisujemy Jezusowi cechy słowa Bożego, bo On się z tego słowa Bożego począł.
Skutkiem takiego stanu rzeczy jest, że orzekamy o Panu Jezusie to co jest właściwe dla Słowa Bożego. Jest to dopuszczalne ale tylko wtedy gdy mówimy to w takim kontekście w jakim wypowiedział to apostoł Paweł, który nigdy o preegzystencji Jezusa nie mówił.
Pojęcie „w nim”, może więc być poprawnie rozumiane tylko i wyłącznie jako zwrot określający czynność dokonywaną przez wielkość niesubstancjalną, słowo, nie-osobę. Takie jest proste przesłanie tych słów, słów które choć z całą stanowczością odnoszą się do szczególnego rodzaju poczęcia się Jezusa i wynikających z tego faktu konsekwencji ontycznych, to w żaden sposób nie dowodzą Jego preegzystencji.
Część trzecia.
Argument 1
Corinthians 8:6: Ale my mamy jednego Boga Ojca, z którego wszystko, a my w nim; i jednego Pana Jezusa Chrystusa, przez którego wszystko, a my przezeń.
Właściwie wszystko co należało by powiedzieć w kontekście tego wersetu, zostało już powiedziane w Części drugiej. Sens słów na których opiera się ten argument jest dokładnie ten sam jak w poprzednim przykładzie, zatem i merytoryczna ocena treści tych słów nie różni się niczym od tej poprzedniej.
Argument 2
Hebrews 1:8: Ale do Syna mówi: Stolica twoja, o Boże! na wieki wieków; laska sprawiedliwości jest laska królestwa twego. Hebrews 1:9: Umiłowałeś sprawiedliwość, a nienawidziłeś nieprawości; przetoż pomazał cię, o Boże! Bóg twój olejkiem wesela nad uczestników twoich. Hebrews 1:10: I tyś, Panie! na początku ugruntował ziemię, a niebiosa są dziełem rąk twoich.
Jak wyżej, ani kontekst powyższego tekstu ani ten z Listu do Koryntian w niczym nie uprawniają wniosku o preegzystencji jaki Wiśniewski wyciąga na ich podstawie.
Argument 3
Apokalipsa 3:14:Revelation of John 3:14: A Aniołowi zboru Laodyceńskiego napisz: To mówi Amen, świadek on wierny i prawdziwy, początek stworzenia Bożego:
Argument identyczny jak ten w odniesieniu do Colossians 1:16 i dokładnie takie samo moje stanowisko w tej sprawie. Potwierdzają się tutaj te ontyczne konsekwencje [na poziomie duchowym – świadomości], o których tam wspomniałem.
Argument4
John 1:14 i 30.John 1:14 A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy.John 1:30: Tenci jest, o którymem powiadał, że idzie za mną mąż, który mię uprzedził; bo pierwej był niż ja.
Tu niestety Wiśniewski wykazuje rażący brak zrozumienia istoty narodzin z ducha i fenomenu jakim ten rodzaj narodzin skutkuje. Nie będę się długo rozwodził na ten temat, ws każę tylko, że ten fenomen wynika z faktu złożoności duszy ożywionej, tj rodzaju ontologicznej kompozycji, której niektóre elementy składowe kontynuują swój pierwotny status po zmartwychwstaniu, w rzeczywistości duchowej.
Argument 5
John 3:13, John 6:62John 3:13: A nikt nie wstąpił do nieba, tylko ten, który zstąpił z nieba, Syn człowieczy, który jest w niebie. John 6:62: Cóż, gdybyście ujrzeli Syna człowieczego wstępującego, gdzie był pierwej?
Wniosek Wiśniewskiego o preegzystencji Jezusa na podstawie tych dwóch wersetów, zdaje się wypływać z niezrozumienia istoty bytu ludzkiego, który jest istotą duchową w fizycznym ciele. Naucza o tym apostoł Paweł stwierdzając w Rom 8:9: „Lecz wy nie jesteście w ciele, ale w duchu, gdyż Duch Boży mieszka w was:”, skąd wynika, że pochodzenie takiego bytu bierze swój początek w rzeczywistości duchowej – niebiańskiej, a nie ziemskiej. Świadomy tego stanu rzeczy Jezus stwierdza tę prawdę zgodnie ze stanem faktycznym.
Należy tu zwrócić uwagę na daleko sięgające konsekwencje takiego stanu rzeczy, bowiem tak sformułowana zasada wyklucza możliwość dziedzictwa życia wiecznego w niebie dla jakiegokolwiek bytu który nie pochodzi z nieba.
Inny równie istotny aspekt tego oświadczenia Jezusa to to, że nie wypowiedział tych słów w odniesieniu do swojej własnej osoby, lecz w kategorii ogólnej, odnoszącej się do wszystkich synów Bożych na nowo zrodzonych spośród ludzi.
Tak jak wszystkie dotychczasowe przykłady, ten również nie dostarcza potwierdzenia tezy o preegzystencji Jezusa w formie osobowej. Należy jednak pamiętać, że z punktu widzenia naszej ziemskiej egzystencji , wszystko co ma swój początek rzeczywistości duchowej, ma charakter preegzystujący – wieczny.
Patrząc więc z tego punktu widzenia, również duch ludzki jest wieczny – preegzystujący, a ci którzy są w duchu, tzn ci których świadomość – osoba jest w duchu, mogą mieć, zgodnie z naturą rzeczy, świadomość swego odwiecznego pochodzenia nie w kontekście duszy, lecz ducha tylko.
A ponieważ każdy człowiek [nie wyłączając Jezusa] jest duszą ludzką, toteż bezzasadne jest mówienie o preegzystencji tak w Jego przypadku jak i w przypadku każdego innego człowieka.
Argument 5
Joh 16:27-29Joh 16:27 Albowiem sam Ojciec miłuje was, żeście wy mię umiłowali i uwierzyliście, żem ja od Boga przyszedł. Joh 16:28 Wyszedłem od Ojca, a przyszedłem na świat; i zasię opuszczam świat, a idę do Ojca. Joh 16:29 Rzekli mu uczniowie jego: Oto teraz jawnie mówisz, a żadnej przypowieści nie powiadasz;
Wiśniewski argumentuje, że Jezus opuszcza świat i idzie do Ojca jako osoba, skąd czerpie pocieszenie o słuszności tezy o osobowej preegzystencji Jezusa, ale się myli i to bardzo. Po pierwsze; gdyby tak było, to Jezus w jakimś trudnym do wyobrażenia sobie i niezgodnym z naturą rzeczy, absurdalnym sensie wyszedłby z osoby Boga jako „całkowity” byt osobowy.
Tak oczywiście być nie mogło, bowiem sytuacja taka przeczy właściwemu zrozumieniu osoby jako niezależnego, samoświadomego, indywidualnego bytu, który z powyższych przyczyn nie może zawierać się w innym bycie o tych samych cechach.
Wiemy stąd, że w wersecie 27 Jezus mówi o tym, że jest synem Bożym, że się począł ze słowa żywota, które było u Boga na początku – od zawsze.
Drugi błąd jaki popełnia Wiśniewski to sprzeczna z dowodami Pisma wiara w osobowe opuszczenie świata, o którym rzekomo mówi tu Jezus. Dowodzą bowiem ewangelie, że Jezus oddawszy Bogu ducha zmarł i w tej postaci wrócił do Ojca.
Musimy pamiętać, że Jego zmartwychwstania zalegało ciągle jeszcze w sferze nadziei, a nie faktu, zatem Jezus nie mógł tu mówić o wniebowstąpieniu w przemienionym ciele.
To fakt, że słowa te dowodzą błędu tych, którzy twierdzą, że jest tu mowa o idei, ale też i Wiśniewski się myli konkludując pryegzystencję Jezusa..
Argument 6
Joh 8:58 Joh 8:58 Rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Pierwej niż Abraham był, jam jest.
Słowa Jezusa odnoszą się tutaj do bezsprzecznego pierwszeństwa pochodzenia człowieka poczętego bezpośrednio z Boga wobec każdego człowieka poczętego z innego człowieka.
Niestety, nie jest to dowodem preegzystencji Jezusa.
Argument 7
Php 2:6-8Php 2:6 Który, będąc w kształcie Bożym, nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym być Bogu, Php 2:7 Ale wyniszczył samego siebie, przyjąwszy kształt niewolnika, stawszy się podobny ludziom; Php 2:8 I postawą znaleziony jako człowiek, sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej.
Z wypowiedzi Wiśniewskiego na temat wersetu 6 emanuje wprost zadziwiający brak zrozumienia tekstu. Przecież myśl, którą zawiera werset 6 kontynuują wersety 7 i 8 odnosząc się do tej samej czynnej formy teraźniejszej czasownika „będąc” jaka tam pada. Zatem pojęcia „wyniszczył samego siebie”, „przyjął kształt niewolnika”, „stał się podobny ludziom” czy „znaleziony jest jako człowiek” odnoszą się do tego samego czasu teraźniejszego co poprzedzający je czasownik „będąc”, Jego ziemskiej egzystencji. Jakakolwiek inna interpretacja oznacza, że Jezus, jeszcze przed przyjściem na ziemię, a więc w tej rzeczywistości którą nazywamy duchową - wieczną, uczyniłby się mniejszym [w sensie egzystencjalnym], czyli bytem niższym od człowieka.
Werset 7 mówi więc o postawie Jezusa (na ziemi), a werset 8 o skutkach takiej postawy. Co jest tu dla Wiśniewskiego niezrozumiałe ... nie do końca pojmuję.
Wykład Arkadiusza Wiśniewskiego w wersji dźwiękowej:
Link: http://www.krancowa.pl/userfiles/file/Preegzystencja_Pana_Jezusa-A Wisniewski-21-01-2012.mp3
Część pierwsza.
Przede wszystkim, nie jest uczciwie mówić o tym, że ktoś zaprzecza preegzystencji Jezusa, bowiem takiego określenia można by ewentualnie użyć wtedy gdybyśmy mieli do czynienia z obiektywnie ustalonym faktem preegzystencji. Gdy zaś mamy do czynienia z różnorodnością wnioskach wyciąganych na podstawie Pisma, słusznie można jedynie stwierdzić fakt występowania różnic w poglądach. O zaprzeczaniu można mówić tylko wtedy gdy odnosimy się do obiektywnie stwierdzonych faktów, w każdym innym wypadku zwyczajnie wyrażamy inną opinię na jakiś temat.
Tam gdzie jest mowa o wyciąganiu prywatnych wniosków, należy mówić o różnych poglądach, a nie zaprzeczaniu jakoby udokumentowanym prawdom.
Podobnie rzecz się ma z nieuzasadnioną generalizacją, której dopuszcza się Wiśniewski sugerując jakoby brak wiary w preegzystencję Jezusa implikował wyznawania adopcjanizmu.
Z biblijnego punktu widzenia, preegzystencja nie jest czynnikiem warunkującym poprawność zdefiniowania pojęcia syn boży, zatem samo uznanie, że Pan Jezus nie preegzystował, w żaden sposób nie wyklucza Jego zrodzenia się bezpośrednio z Boga, a zatem nie dowodzi wiary w adopcję.
Dosyć kuriozalne życzenie wysuwa Wiśniewski prosząc słuchaczy, aby jego argumentację opartą na konkretnych cytatach Pisma traktowali całościowo, a nie jako pojedyncze wersety. Czyżby chodziło mu o to, aby ignorowali bezpośrednie znaczenie poszczególnych wersetów i w ten sposób umocnili swoją wiarę we wcześniej już „udowodnioną” w ich umysłach tezę ?
Czy nie powinno się raczej snuć wnioski płynące z dowodów płynących bezpośrednio z przytaczanych na ich uzasadnienie poszczególnych wersetów.
Dlaczego mamy odrzucić tę zasadę? Jaki cel przyświeca rozważaniom Pisma w proponowanym przez Wiśniewskiego stylu?
Argument 1.
John 1:1: Na początku było Słowo, a ono Słowo było u Boga, a Bogiem było ono Słowo.
John 1:2: To było na początku u Boga.
John 1:3: Wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez niego nic się nie stało, co się stało.
Jeśli chodzi o pierwszy argument o tym, że wyraz słowo, jest w powyższych wersetach planem czy pomysłem, to wprawdzie zgadzam się z Wiśniewskim, że nie jest to interpretacja spójna, ale z zupełnie innego powodu.
Moim zdaniem, słuszności takiej interpretacji przeczy znaczenie słów …. i mieszkało między nami…, bowiem nie można mówić w logiczny sposób o zrealizowanym planie czy pomyśle, nawet wtedy gdy o ich realizacji mówimy alegorycznie jak o ich ucieleśnieniu się, że mieszkało między nami [w formie ciągłej] z racji ich niesubstancjalnej natury, która wymusza dokonaną formę czasownika mieszkać.
Już choćby z tej tylko przyczyny widać, że argumentacja Wiśniewskiego jest pozbawiona merytorycznej esencji.
Wyraz słowo w John 1: 1-3 jest podmiotem zdania, a nie imieniem tego podmiotu, a zatem orzekanie o preegzystencji w oparciu o te wersety musi odnosić się ontycznego statusu podmiotu a nie jego imienia.
Jeśli założyć, że wyraz „słowo” jest tu bytem osobowym a nie imieniem tej osoby, jesteśmy wprowadzeni w błąd, bowiem wtedy znaczenie tego wyrazu wskazuje bezpośrednio na inny iż osobowy charakter podmiotu.
Jeśli założymy że wyraz „słowo” jest tu imieniem a nie bytem osobowym, jesteśmy ponownie wprowadzani w błąd, bowiem nie można orzekać o imieniu w kategoriach ontycznych, a zatem teza wskazująca na jakiekolwiek odniesienie się w omawianych wersetach do bytu osobowego jest pozbawiona podstaw logicznych i z tej racji musi być uznane za fałszywą.
Nie ma zatem podstaw do tego, aby uznać wyraz słowo w ewangelii Jana za byt osobowy. Nie ma też żadnych podstaw do tego, aby w którymkolwiek miejscu Pisma uznać słowo Boga za osobę. Nie ma jednocześnie żadnych przeciwwskazań, aby przystać na majuskułę z racji tego, że podmiot o którym mowa w ewangelii jest Bogiem, był[o] u Boga, był[o] z Bogiem jednym. Zgadzam się z Wiśniewskim, że nie może plan, czy też idea boża przychodzić do swojej własności, ale jak to już wcześniej mówiłem ten argument nie wymusza bezwzględnej konieczności uznania słowa za istotę osobową.
Bezpośrednie znaczenie tekstu absolutnie tego nie sugeruje, ani też w żaden sposób nie wyklucza logicznego związku pomiędzy własności [wszystkiego] w aspekcie tworzenia przez słowo. Na uwagę zasługuje tu fakt, że w tekście oryginalnym pojęcie swoje odnosi się do rzeczy a nie osób. W tym kontekście wyrażenie własność definiuje rzeczy stworzone słowem a nie ludzi w kontekście narodu Izraelskiego.
Jeśli przez nie wszystko się stało, to ono jest właścicielem wszystkiego tego co przez nie się stało - zostało stworzone.
Bezzasadna jest zatem argumentacja Wiśniewskiego, że preegzystujący Pan Jezus wszystko stwarzał już nie tylko w świetle dowodów księgi Genesis, w której mamy do czynienia z całkowitym brakiem informacji potwierdzających taką tezę, ale również w aspekcie gramatycznym narracji w ewangelii Jana. Zbyt łatwo zwolennicy preegzystencji przechodzą do porządku dziennego nad tym, że gdyby słowa Jana 1:1-3 mówiły, jak oni sugerują, o bycie osobowym [słowo], wówczas mielibyśmy do czynienia z niewłaściwą formą gramatyczną tych wersetów, bowiem określenie przez [słowo] wskazuje na przedmiotową, a nie podmiotową funkcję wyrazu słowo w dziele stworzenia. Gdyby bowiem słowo w zdaniu ... przez nie wszystko się stało... było bytem osobowym, wówczas stworzenie byłoby dziełem tego bytu osobowego, a wtedy adekwatną formą gramatyczną dla takiego zdarzenia byłby zwrot On wszystko stworzył, a nie przez nie wszystko zostało stworzone.
Jeśli zatem Pismo mówi przez nie wszystko się stało, to należy się tego mocno trzymać i nie wczytywać w tekst jakichkolwiek innych treści, które temu zasadniczemu i jasno sprecyzowanemu przesłaniu w oczywisty sposób przeczą.
Z powyższego widać wyraźnie, że interpretacja jaką proponują zwolennicy preegzystencji zawiera rażący dysonans logiczny i stąd wiadomo, że nie może być interpretacją słuszną.
Część druga.
Argument 1.
Poniższy komentarz odnosi się do kazania/głoszenia A Wiśniewskiego jakie zamieszczone zostało tu: Argument Listu do Hebrajczyków, oto tekst:Hebrews 1:10: I tyś, Panie! na początku ugruntował ziemię, a niebiosa są dziełem rąk twoich. Hebrews 1:11: Oneć pominą, ale ty zostajesz; a wszystkie jako szata zwiotszeją.
Hebrews 1:12: A jako odzienie zwiniesz je i będą odmienione; ale ty tenżeś jest, a lata twoje nie ustaną.
Zwracam uwagę na to, że zgodnie z zadeklarowaną wcześniej przez Wiśniewskiego techniką egzegezy Pisma, powyższe wersety mają potwierdzić preegzystencję Pana Jezusa, o której [zdaniem Wiśniewskiego] jest mowa w Jana 1:1-3.
Czy jednak to kuriozalne zestawienie listu do Hebrajczyków potwierdzają tezę jaką Wiśniewski wysnuł na podstawie ewangelii Jana 1:1-3.
Już pobieżna nawet lektura powyższych wersetów z Listu do Hebrajczyków wyjawia, że zestawienie jakiego dokonuje tu Wiśniewski w żaden sposób nie daje się logicznie uzasadnić w kontekście preegzystencji.
O ile bowiem list do Hebrajczyków mówi wyraźnie o osobie [Pan] stwarzającej - Stworzycielu, o tyle ewangelia Jana mówi o procesie – technice [słowo] stworzenia. Metoda sprawcza [słowo] ma swoje źródło, tymczasem osoba stwarzająca [Pan] jest sama przez się Stworzycielem. Słowo [metoda sprawcza] ma swoje źródło w osobie Stworzyciela, tak, jak o tym mówi Pismo: słowo było u Boga. Świat, jak zapewnia Jan w Prologu, powstał przez nie tj. w wyniku oddziaływania tej siły sprawczej i ta egzegeza ma swoje doskonałe zakotwiczenie w treści Pisma rozumianej w sposób bezpośredni. W Księdze Genesis mamy niezwykle jasne świadectwo tych właśnie zależności. Bóg aktywuje metodę sprawczą artykułując słowa, przez które wszystko się stało co się stało i bez niego [słowa] nic się nie stało co się stało. Mamy zatem obraz przedstawiający osobę Boga stwarzającego i sposób, metodę stworzenia świata, o której nie da się orzec nic bardziej adekwatnego jak to że: przez nie [słowo] wszystko się stało. I to jest jasnym i bezdyskusyjnym dowodem Pisma na kompletny brak zasadności tezy o preegzystencji Jezusa.
Gdyby założyć, że słowo w Prologu Jana jest, jak się przy tym upierają wyznawcy preegzystencji, bytem osobowym, mielibyśmy do czynienia z przypadkiem, w którym słowo [w takim wypadku byt osobowy] a nie Bóg tworzy świat, co jest jawnym absurdem.
Jest tylko jeden stworzyciel i jest nim Bóg, który uczynił wszystko artykułując słowa definiujące obiekt stwarzany, jak to poświadcza opis stworzenia w księdze Genesis.
Nie wspomnę już nawet o tym, że w cytowanych fragmentach listu do Hebrajczyków nie ma żadnej wzmianki odnoszącej się do preegzystencji. Wszystko o czym jest mowa Widać zatem wyraźnie, że ten rodzaj egzegezy jaką uprawiają wyznawcy preegzystencji produkuje paranoiczne skutki, których nie sposób zaakceptować pozostając w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Ani Prolog Jana, ani List do Hebrajczyków nie dostarczają dowodu na preegzystencję Jezusa jak by sobie tego życzyli wyznawcy tej szaleńczej tezy.
Argument 2
Oto tekst: Colossians 1:15: Który jest obrazem Boga niewidzialnego i pierworodny wszystkich rzeczy stworzonych. Colossians 1:16: Albowiem przezeń stworzone są wszystkie rzeczy, które są na niebie i na ziemi, widzialne i niewidzialne, bądź trony, bądź państwa, bądź księstwa, bądź zwierzchności, wszystko przezeń i dla niego stworzone jest.
Wiśniewski skupia się na wyrażeniu „w nim” [w powyższym przekładzie przezeń] dowodząc preegzystencji na zasadzie konieczności występowania „skutku” dla wystąpienia przyczyny, ale z rozbrajającą wręcz beztroską, przechodzi do porządku dziennego nad faktycznym znaczeniem terminu „w nim”, tak jak gdyby był on zwrotem potocznym. Tymczasem tak zdecydowanie nie jest.
Jeśli bowiem rzeczownik „w nim”miałoby wskazywać na byt osobowy, to jak w takiej sytuacji rozumieć „stwarzanie w Nim”? Co to w ogóle oznacza robić cokolwiek w kimkolwiek, kto miałby to coś w tym kimś robić i jak uzasadnić powstanie skutków takiego działania „poza nim”, jak to miało miejsce w akcie stworzenia?
I czyż nie jest oczywiste, że gdy mówi Pismo „w nim” albo „przezeń” wszystko stworzone jest, implikuje istnienie zewnętrznego, oddzielnego, innego stwórcy niż ten w którym [„w nim”], lub przez którego [„przezeń”] są te rzeczy stworzone?
Dlaczego więc Wiśniewski używa tych wersetów jako argumentu na to, że to Jezus stwarzał?
Nie trzeba się długo zastanawiać, aby zauważyć, że słowa te można logicznie odczytać w kontekście całej Biblii tylko i wyłącznie wtedy, gdy się odrzuci bezpodstawne założenie o osobowej egzystencji tego, do którego się zwrot „w nim” odnosi.
Wszystko zostało stworzone w słowie, lub przez słowo.
Zwróćmy uwagę, że werset 16 rozpoczyna apostoła Pawła spójnikiem „albowiem”, który łączy tekst następujący z tym który go poprzedzał i w tym tkwi klucz do właściwego zrozumienia treści jego przesłania.
To co poprzedza werset 16 to niezwykle kontrowersyjne stwierdzenie z którego można by wysnuć wniosek, że człowiek który począł się dopiero w czasach współczesnych apostołowi Pawłowi jest „pierworodnym wszystkich rzeczy stworzonych”.
Apostoł Paweł, świadom tego że takie stwierdzenie zawiera jawny paradoks, śpieszy z rozwikłaniem tego paradoksu tłumacząc w jakim sensie stanowi ono spójne logicznie orzeczenie.
Za pomocą spójnika „Albowiem” łączy cechy mówionego słowa Bożego, z cechami fizycznego człowieka, który się począł w rezultacie ucieleśnienia się tego mówionego słowa Bożego, o czym oświadcza ewangelista Jan w 14 wersecie pierwszego rozdziału swojej ewangelii.
To tak jakby powiedzieć: to dlatego przypisujemy Jezusowi cechy słowa Bożego, bo On się z tego słowa Bożego począł.
Skutkiem takiego stanu rzeczy jest, że orzekamy o Panu Jezusie to co jest właściwe dla Słowa Bożego. Jest to dopuszczalne ale tylko wtedy gdy mówimy to w takim kontekście w jakim wypowiedział to apostoł Paweł, który nigdy o preegzystencji Jezusa nie mówił.
Pojęcie „w nim”, może więc być poprawnie rozumiane tylko i wyłącznie jako zwrot określający czynność dokonywaną przez wielkość niesubstancjalną, słowo, nie-osobę. Takie jest proste przesłanie tych słów, słów które choć z całą stanowczością odnoszą się do szczególnego rodzaju poczęcia się Jezusa i wynikających z tego faktu konsekwencji ontycznych, to w żaden sposób nie dowodzą Jego preegzystencji.
Część trzecia.
Argument 1
Corinthians 8:6: Ale my mamy jednego Boga Ojca, z którego wszystko, a my w nim; i jednego Pana Jezusa Chrystusa, przez którego wszystko, a my przezeń.
Właściwie wszystko co należało by powiedzieć w kontekście tego wersetu, zostało już powiedziane w Części drugiej. Sens słów na których opiera się ten argument jest dokładnie ten sam jak w poprzednim przykładzie, zatem i merytoryczna ocena treści tych słów nie różni się niczym od tej poprzedniej.
Argument 2
Hebrews 1:8: Ale do Syna mówi: Stolica twoja, o Boże! na wieki wieków; laska sprawiedliwości jest laska królestwa twego. Hebrews 1:9: Umiłowałeś sprawiedliwość, a nienawidziłeś nieprawości; przetoż pomazał cię, o Boże! Bóg twój olejkiem wesela nad uczestników twoich. Hebrews 1:10: I tyś, Panie! na początku ugruntował ziemię, a niebiosa są dziełem rąk twoich.
Jak wyżej, ani kontekst powyższego tekstu ani ten z Listu do Koryntian w niczym nie uprawniają wniosku o preegzystencji jaki Wiśniewski wyciąga na ich podstawie.
Argument 3
Apokalipsa 3:14:Revelation of John 3:14: A Aniołowi zboru Laodyceńskiego napisz: To mówi Amen, świadek on wierny i prawdziwy, początek stworzenia Bożego:
Argument identyczny jak ten w odniesieniu do Colossians 1:16 i dokładnie takie samo moje stanowisko w tej sprawie. Potwierdzają się tutaj te ontyczne konsekwencje [na poziomie duchowym – świadomości], o których tam wspomniałem.
Argument4
John 1:14 i 30.John 1:14 A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy.John 1:30: Tenci jest, o którymem powiadał, że idzie za mną mąż, który mię uprzedził; bo pierwej był niż ja.
Tu niestety Wiśniewski wykazuje rażący brak zrozumienia istoty narodzin z ducha i fenomenu jakim ten rodzaj narodzin skutkuje. Nie będę się długo rozwodził na ten temat, ws każę tylko, że ten fenomen wynika z faktu złożoności duszy ożywionej, tj rodzaju ontologicznej kompozycji, której niektóre elementy składowe kontynuują swój pierwotny status po zmartwychwstaniu, w rzeczywistości duchowej.
Argument 5
John 3:13, John 6:62John 3:13: A nikt nie wstąpił do nieba, tylko ten, który zstąpił z nieba, Syn człowieczy, który jest w niebie. John 6:62: Cóż, gdybyście ujrzeli Syna człowieczego wstępującego, gdzie był pierwej?
Wniosek Wiśniewskiego o preegzystencji Jezusa na podstawie tych dwóch wersetów, zdaje się wypływać z niezrozumienia istoty bytu ludzkiego, który jest istotą duchową w fizycznym ciele. Naucza o tym apostoł Paweł stwierdzając w Rom 8:9: „Lecz wy nie jesteście w ciele, ale w duchu, gdyż Duch Boży mieszka w was:”, skąd wynika, że pochodzenie takiego bytu bierze swój początek w rzeczywistości duchowej – niebiańskiej, a nie ziemskiej. Świadomy tego stanu rzeczy Jezus stwierdza tę prawdę zgodnie ze stanem faktycznym.
Należy tu zwrócić uwagę na daleko sięgające konsekwencje takiego stanu rzeczy, bowiem tak sformułowana zasada wyklucza możliwość dziedzictwa życia wiecznego w niebie dla jakiegokolwiek bytu który nie pochodzi z nieba.
Inny równie istotny aspekt tego oświadczenia Jezusa to to, że nie wypowiedział tych słów w odniesieniu do swojej własnej osoby, lecz w kategorii ogólnej, odnoszącej się do wszystkich synów Bożych na nowo zrodzonych spośród ludzi.
Tak jak wszystkie dotychczasowe przykłady, ten również nie dostarcza potwierdzenia tezy o preegzystencji Jezusa w formie osobowej. Należy jednak pamiętać, że z punktu widzenia naszej ziemskiej egzystencji , wszystko co ma swój początek rzeczywistości duchowej, ma charakter preegzystujący – wieczny.
Patrząc więc z tego punktu widzenia, również duch ludzki jest wieczny – preegzystujący, a ci którzy są w duchu, tzn ci których świadomość – osoba jest w duchu, mogą mieć, zgodnie z naturą rzeczy, świadomość swego odwiecznego pochodzenia nie w kontekście duszy, lecz ducha tylko.
A ponieważ każdy człowiek [nie wyłączając Jezusa] jest duszą ludzką, toteż bezzasadne jest mówienie o preegzystencji tak w Jego przypadku jak i w przypadku każdego innego człowieka.
Argument 5
Joh 16:27-29Joh 16:27 Albowiem sam Ojciec miłuje was, żeście wy mię umiłowali i uwierzyliście, żem ja od Boga przyszedł. Joh 16:28 Wyszedłem od Ojca, a przyszedłem na świat; i zasię opuszczam świat, a idę do Ojca. Joh 16:29 Rzekli mu uczniowie jego: Oto teraz jawnie mówisz, a żadnej przypowieści nie powiadasz;
Wiśniewski argumentuje, że Jezus opuszcza świat i idzie do Ojca jako osoba, skąd czerpie pocieszenie o słuszności tezy o osobowej preegzystencji Jezusa, ale się myli i to bardzo. Po pierwsze; gdyby tak było, to Jezus w jakimś trudnym do wyobrażenia sobie i niezgodnym z naturą rzeczy, absurdalnym sensie wyszedłby z osoby Boga jako „całkowity” byt osobowy.
Tak oczywiście być nie mogło, bowiem sytuacja taka przeczy właściwemu zrozumieniu osoby jako niezależnego, samoświadomego, indywidualnego bytu, który z powyższych przyczyn nie może zawierać się w innym bycie o tych samych cechach.
Wiemy stąd, że w wersecie 27 Jezus mówi o tym, że jest synem Bożym, że się począł ze słowa żywota, które było u Boga na początku – od zawsze.
Drugi błąd jaki popełnia Wiśniewski to sprzeczna z dowodami Pisma wiara w osobowe opuszczenie świata, o którym rzekomo mówi tu Jezus. Dowodzą bowiem ewangelie, że Jezus oddawszy Bogu ducha zmarł i w tej postaci wrócił do Ojca.
Musimy pamiętać, że Jego zmartwychwstania zalegało ciągle jeszcze w sferze nadziei, a nie faktu, zatem Jezus nie mógł tu mówić o wniebowstąpieniu w przemienionym ciele.
To fakt, że słowa te dowodzą błędu tych, którzy twierdzą, że jest tu mowa o idei, ale też i Wiśniewski się myli konkludując pryegzystencję Jezusa..
Argument 6
Joh 8:58 Joh 8:58 Rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Pierwej niż Abraham był, jam jest.
Słowa Jezusa odnoszą się tutaj do bezsprzecznego pierwszeństwa pochodzenia człowieka poczętego bezpośrednio z Boga wobec każdego człowieka poczętego z innego człowieka.
Niestety, nie jest to dowodem preegzystencji Jezusa.
Argument 7
Php 2:6-8Php 2:6 Który, będąc w kształcie Bożym, nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym być Bogu, Php 2:7 Ale wyniszczył samego siebie, przyjąwszy kształt niewolnika, stawszy się podobny ludziom; Php 2:8 I postawą znaleziony jako człowiek, sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej.
Z wypowiedzi Wiśniewskiego na temat wersetu 6 emanuje wprost zadziwiający brak zrozumienia tekstu. Przecież myśl, którą zawiera werset 6 kontynuują wersety 7 i 8 odnosząc się do tej samej czynnej formy teraźniejszej czasownika „będąc” jaka tam pada. Zatem pojęcia „wyniszczył samego siebie”, „przyjął kształt niewolnika”, „stał się podobny ludziom” czy „znaleziony jest jako człowiek” odnoszą się do tego samego czasu teraźniejszego co poprzedzający je czasownik „będąc”, Jego ziemskiej egzystencji. Jakakolwiek inna interpretacja oznacza, że Jezus, jeszcze przed przyjściem na ziemię, a więc w tej rzeczywistości którą nazywamy duchową - wieczną, uczyniłby się mniejszym [w sensie egzystencjalnym], czyli bytem niższym od człowieka.
Werset 7 mówi więc o postawie Jezusa (na ziemi), a werset 8 o skutkach takiej postawy. Co jest tu dla Wiśniewskiego niezrozumiałe ... nie do końca pojmuję.