Polemika z artykułem Grzegorza Żebrowskiego pt:
„Syn równy Ojcu - omówienie wersetu J 5,18” zamieszczonym na portalu www.trynitarians.
Link: http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_23_Syn-rowny-Ojcu---omowienie-wersetu-J-5_18.htm
Cytaty z artykułu Grzegorza Żebrowskiego zamieszczam w kursywie z zachowaniem dodatkowego formatowania jak w oryginale.
Grzegorz Żebrowski napisał:
Jednym z wersetów dobitnie świadczącym o równości Syna i Ojca jest fragment z Ewangelii św. Jana:
J 5,18
18. Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
(BT)
Ten werset jest jednak obiektem szczególnie ostrego ataku przez wielu antytrynitarian, a szczególnie przez Świadków Jehowy (dalej ŚJ), którzy za wszelką cenę chcą podważyć trynitarne rozumienie tego wersetu. Twierdzą oni, że ten fragment nie mówi nam o równości Syna i Ojca, tylko o tym, iż to Żydzi tak myśleli, że Jezus stawia się na równi z Ojcem. Dodatkowo argumentują tym, że jest tam również powiedziane, iż Jezus łamał szabat. Wobec tego uważają, że jest to wystarczającym argumentem przemawiającym za tym iż słowa tego fragmentu odnoszą się do tego, jak Jezus został odebrany przez faryzeuszy, gdyż Jezus przecież nie łamał szabatu. Gdyby łamał, to wtedy implikowało by to z Jego grzesznością. Antytrynitarianie twierdzą, że tak samo jak Żydom wydawało się, ze Jezus łamał szabat, tak samo im się wydawało, ze czynił się równym Bogu. Jednakże czegoś takiego nie znajdujemy w tym wersecie! Nie ma tam nawet słowem wspomniane o tym, że to Żydzi sobie tak myśleli, iż Jezus stawia się na równi z Ojcem. To antytrynitarianie próbują nam wmówić tę koncepcję. Jednakże czytając uważnie ten fragment widzimy wyraźnie, że słowa te są komentarzem św. Jana - natchnionego ewangelisty, a nie tym, co się Judejczykom wydawało!
Trudność zajęcia stanowiska w powyższej dyskusji (Grzegorz Żebrowski [dalej GŻ] dyskutuje tu ze stanowiskiem „wielu anty-trynitarian”) polega na tym, że jego argument nie jest próbą przedstawienia egzegezy cytowanego tekstu sensu stricte, lecz że jest de facto krytyką postawy „wielu anty-trynitarian”, grupy, z którą nie potrafię się merytorycznie utożsamić.
Ponadto, podział interpretacyjny na trynitarny i antytrynitarny jest z punktu widzenia merytorycznej egzegezy tekstu niedostateczny i z tego powodu z góry zdany na fiasko.
Należy stwierdzić, że ten fragment nie dostarcza bezpośredniego dowodu na równość Syna i Ojca z kilku zasadniczych przyczyn.
Po pierwsze, czytając J 5,18 widać wyraźnie, że tekst jest relacją ewangelisty o przekonaniach i postawie Żydów wobec Pana Jezusa, a nie poglądem Jana w rzeczonej sprawie. Gdyby było inaczej, należałoby uznać, że natchniony autor nie tylko uważał że Jezus był równy Bogu ale również, że łamał sabat, co czyniłoby Go przestępcą Zakonu, a to jest niezgodne ze świadectwem całego Pisma.
Po drugie, analizując powyższy tekst nie można nie uwzględnić kontekstu całej ewangelii Jana, a nawet całego Pisma w rzeczonej kwestii ,w których na próżno szukać potwierdzenia takiej tezy.
Po trzecie w końcu, należy mieć świadomość tego co stanowi fundament zarzutu Żydów, bowiem dopiero właściwe zrozumienie samego zarzutu i jego rzeczywistego podłoża rzuca właściwe światło na istotę omawianego tu zagadnienia teologicznego.
Omawiany tu przypadek dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że Żydzi mocno wierzyli w dziedziczność natury co się przekłada na to, że w ich zrozumieniu syn boży jest tej samej natury co rodzący go Bóg, co z ontycznego punktu widzenia czyni syna bożego Bogiem.
Problem Żydów polegał na tym, że oni nie wierzyli iż Jezus był synem bożym. Taki stan rzeczy czynił wyznanie Jezusa kłamstwem, a Jego samego bluźniercą.
Jak widać z powyższego, postawa Żydów w omawianej kwestii nie jest ani trynitarna ani antytrynitarna, co dowodzi, że orzekanie o jedności Ojca i Syn w aspekcie trójcy na podstawie tego fragmentu Pisma jest absolutnie nieuzasadnione.
Zwróćmy teraz uwagę na ich drugi argument mówiący o tym, że Jezus nie łamał przecież szabatu, bo to by było równoznaczne z popełnieniem grzechu. Aby odbić ten argument należy zwrócić uwagę na kontekst tej wypowiedzi:
J 5,15-18 15. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił.
16. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.
17. Lecz Jezus im odpowiedział: Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam.
18. Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
(BT)
Na podstawie tego wersetu widzimy wyraźnie, że Jezus złamał szabat. Oczywiście antytrynitarianie powiedzą nam zaraz, że Jezus tak naprawdę nie złamał szabatu i że to tylko Żydom się wydawało, że go złamał. Ale nawet jeśli, to i tak im to nic nie pomoże, bo w wersecie 18 wcale nie musiało chodzić o złamanie biblijnego szabatu, tylko o złamanie zasad szabatu ustanowionego przez tradycję żydowską! I tyle już wystarczy, aby uznać, że słowa te nie są myślą Żydów, ale komentarzem natchnionego ewangelisty. W tym fragmencie Jezus wyraźnie uczynił coś w szabat, co było zakazane przez starszyznę żydowską, a więc nie zachowywał tegoż szabatu.
Widać GŻ ocenia czyny Jezusa tą samą miarą jaką oceniali je Żydzi.
Zdaje się też, że albo nie jest świadom różnicy pomiędzy przykazaniami Boga – zakonem ducha, a zakonu litery, albo rozmyślnie tę różnicę zaciera.
Sam Jezus wytłumaczył tę różnicę tutaj:
„Luke 13:10: I nauczał w jednej bóżnicy w sabat. Luke 13:11: A oto była tam niewiasta, która miała ducha niemocy ośmnaście lat, a była skurczona, tak iż się żadną miarą nie mogła rozprostować. Luke 13:12: Tę gdy ujrzał Jezus, zawołał jej do siebie i rzekł: Niewiasto! uwolnionaś od niemocy twojej. Luke 13:13: I włożył na nią ręce, a zarazem rozprostowała się i chwaliła Boga. Luke 13:14: Tedy odpowiadając przełożony nad bóżnicą, który się bardzo gniewał, że Jezus w sabat uzdrawiał, rzekł do ludu: Sześć dni jest, w które trzeba robić; w te tedy dni przychodząc, leczcie się, a nie w dzień sabatu. Luke 13:15: Ale mu odpowiedział Pan i rzekł: Obłudniku, azaż każdy z was w sabat nie odwiązuje wołu swego, albo osła swego od żłobu, a nie wiedzie, żeby go napoił? Luke 13:16: A ta córka Abrahamowa, którą był związał szatan oto już ośmnaście lat, zaż nie miała być rozwiązana od tej związki w dzień sabatu?”
Pewien jestem, że natchniony ewangelista Jan rozumiał tę różnicę, a zatem nie jest prawdą jakoby zarzut łamania sabatu był jego komentarzem.
Co więcej, w wersecie 17 czytamy, że Jezus Boga nazywał swoim ojcem i w tym momencie faktycznie zrównał się z Nim wypowiadając słowa "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam".
Wniosek absolutnie nieuzasadniony – stwierdzenie: "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam" zawiera co najwyżej dowód jedności zamysłu i działania, zgodnej z jednością natury tych dwojga, ale z pewnością nie w kontekście teorii trójcy.
Tymi słowami dał nam jasno do zrozumienia, że tak jak i Ojciec nie przestaje działać w szabat, tak i Syna działa nawet podczas szabatu i że Go te zasady nie obowiązują, a szczególnie wtedy, gdy czyni On dobro. W innym miejscu mówi też o Sobie, że "Syn Człowieczy jest panem Szabatu" (Mt 12,8).
Na tej podstawie śmiało możemy stwierdzić, że był to komentarz natchnionego ewangelisty do wcześniejszego kontekstu.
Jak wyżej. Bóg posłał Syna i ten „ .... się urodził z niewiasty, który się stał pod zakonem”!!! (Galatians 4:4)
Sugerowanie, że Jezus urodzony POD zakonem tj podlegający zakonowi, był PONAD zakonem, jest oczywiście sprzeczne z jasnym przesłaniem Pisma.
GŻ ewidentnie miesza duchowe zrozumienie znaczenia przykazań Zakonu z ignorowaniem zakonu. Jezus z całą stanowczością miał to pierwsze i nie czynił tego drugiego.
Dla niego nazywanie się Synem Bożym w takim znaczeniu, jak to zrobił Jezus Chrystus, było równoważne z czynieniem się równym Bogu.
Istotnie, dla Jana jak i dla Żydów natura syna bożego jest ta sama co natura Boga. To jednak nie czyni syna bożego „równym Bogu” w kontekście przekonań trynitarnych.
Tyle w zasadzie by nam wystarczyło do tych rozważań, ale jednak pójdźmy jeszcze trochę dalej. Zobaczmy czy w tym przypadku mogło chodzić o łamanie biblijnego szabatu i czy zawsze to by się wiązało z popełnianiem grzechu.
Dobrym wyjaśnieniem tego problemu jest fragment z Ewangelii wg św. Mateusza:
Mt 12,1-5
1. W tym czasie szedł Jezus w sabat wśród zbóż, a uczniowie jego byli głodni i poczęli rwać kłosy i jeść.
2. A gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli do niego. Oto uczniowie twoi czynią, czego nie wolno czynić w sabat.
3. A On rzekł im: Czyż nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy był głodny, on i ci, którzy z nim byli?
4. Jak wszedł do Domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani tym, którzy z nim byli, tylko samym kapłanom?
5. Albo czy nie czytaliście w zakonie, że w sabat kapłani w świątyni naruszają sabat, a są bez winy?
(BW)
Na podstawie powyższego fragmentu chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów:
1. Nie zawsze łamanie zakazów i nakazów biblijnych zawartych w ST wiązało się z popełnieniem grzechu. Jezus podaje tutaj przykład króla Dawida, który uczynił to, co było zabronione w ST, a mianowicie jadł chleby pokładne (1 Sam 21,1-6), których nie wolno było jeść jemu ani tym, którzy z nim byli, tylko samym kapłanom (Kpł 24,9). W tym przykładzie Jezus wyraźnie wziął stronę Dawida pokazując, że przecież on niczego złego tak naprawdę nie uczynił, mimo iż złamał biblijny zakaz.
Wprawdzie nie rozumiem w jaki sposób powyższe argumenty mogą wnieść cokolwiek w omawianej kwestii, jednak ze względów czysto formalnych czuję się w obowiązku skomentować te wypowiedzi.
Należy na początek stwierdzić, że odmienność stanowisk w sprawie przestrzegania bądź nie przepisów Zakonu, wynika bezpośrednio ze świadomości celu dla którego Zakon został nadany i jaką funkcję miał w zamyśle zakonodawcy pełnić.
Myślę też, że możemy absolutnie bezwarunkowo przyjąć, że Pan Jezus posiadał głębokie zrozumienie tego zagadnienia i jednocześnie, że religijni Żydzi zapomnieli o tym stanie rzeczy, co doprowadziło do rażącej dysproporcji wagi jaką zaczęli przykładać do literalnego wypełniania przepisów prawa, zupełnie zapominając o właściwym celu dla którego przepisy prawa zostały sformułowane.
Przytaczając powyższy przykład Jezus wskazuje, że spożycie pokarmów zarezerwowanych dla kapłanów nie wynikało z braku szacunku dla przepisów prawnych i że choć z formalnego punktu widzenia było jawnym złamaniem prawa, uczynek Dawida był doskonale zgodny z obiektywna potrzebą, która w danym momencie nie mogła być zaspokojona w inny sposób, skąd jest on w oczach Bożych usprawiedliwiony.
Nie ma to nic wspólnego z braniem czyjejkolwiek strony, lecz jest wezwaniem Żydów do oceny rzeczywistości w aspekcie zaspokajania witalnych potrzeb człowieka, które z Bożej perspektywy stanowią cel nadrzędny nawet wobec przepisów prawa – coś w rodzaju jechania z prędkością powyżej dozwolonej w celu uzyskania pomocy lekarskiej w nagłych przypadkach.
2. W wersecie 5 czytamy, że łamanie szabatu nie zawsze musi się ściśle łączyć z zaciąganiem winy.
3. W tym fragmencie, ani w żadnym innym w Biblii Jezus nie broni się tym, że On tak naprawdę nie złamał szabatu i że to tylko im się tak wydaje, że On go złamał. Wręcz przeciwnie. Zawsze pokazywał, że w tym przypadku złamanie szabatu było tak naprawdę dobrem. Oto tylko kilka przykładów
Mk 3,4
4. A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli.
(BT)
Mt 12,10-12
10. A [był tam] człowiek, który miał uschłą rękę. Zapytali Go, by móc Go oskarżyć: Czy wolno uzdrawiać w szabat?
11. Lecz On im odpowiedział: Kto z was jeśli ma jedną owcę, i jeżeli mu ta w dół wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej?
12. O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca. Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić.
(BT)
Łk 13,14-16
14. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!
15. Pan mu odpowiedział: Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić?
16. A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?
(BT)
J 7,22-23
22. Oto Mojżesz dał wam obrzezanie - ale nie pochodzi ono od Mojżesza, lecz od przodków - i wy w szabat obrzezujecie człowieka.
23. jeżeli człowiek może przyjmować obrzezanie nawet w szabat, aby nie przekroczono Prawa Mojżeszowego, to dlaczego złościcie się na Mnie, że w szabat uzdrowiłem całego człowieka?
(BT)
Na sam koniec porównajmy kilka wersetów ze Starego i Nowego Testamentu:
Jr 17,21
21. To mówi Pan: Strzeżcie się - jeśli wam życie miłe - by nie nosić rzeczy ciężkich w dzień szabatu ani nie wnosić ich przez bramy Jerozolimy.
(BT)
J 5,8-10
8. Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź!
9. Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. Jednakże dnia tego był szabat.
10. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża.
(BT)
oraz:
Wj 31,15
15. Przez sześć dni będzie się wykonywać pracę, ale dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym Panu, i dlatego ktokolwiek by wykonywał pracę w dniu szabatu, winien być ukarany śmiercią.
(BT)
Mt 12,12
12. O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca. Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić.
(BT)
Długo by o tym mówić, ale generalnie wygląda na to, że mówimy o tym samym tylko w inny sposób, zatem bez dodatkowego komentarza.
Podczas dyskusji z różnymi antytrynitarzami na kilku forach dyskusyjnych natrafiłem na różne kontrargumenty podważające trynitarne rozumienie wersetu J 5,18. Oprócz tego na taką linię argumentacji możemy się natknąć również w artykule pana Arkadiusza Wiśniewskiego "Czy Jezus czynił siebie równym Bogu?". Postaram się przytoczyć ją pokrótce.
Wg antytrynitarzy te słowa z J 5,18 musiały się jednak odnosić tylko do fałszywego zarzutu Żydów stawianych Jezusowi. Jako dowód przytaczają oni następujące wersety:
J 14,28
28. Słyszeliście, że powiedziałem wam: Odchodzę i przychodzę do was. Gdybyście mnie miłowali, tobyście się radowali, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest niż Ja.
(BW)
Hbr 2,9
9. Widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego.
(BW)
I w tym miejscu mogło by się wydawać, że ich racja jest bezdyskusyjna, gdyż jak to możliwe, iż Jezus będąc na ziemi mógł czynić się równym Bogu, skoro w tym samym czasie na ziemi czynił się przecież niższym od Boga? To w końcu był On niższy, czy równy? Przecież w J 5,18 pisze wyraźnie, że cała sytuacja działa się jeszcze na ziemi, kiedy Jezus był jeszcze zwykłym śmiertelnym człowiekiem. Jednakże czy te powyższe wersety muszą przeczyć trynitarnej interpretacji? Okazuje się że nie.
W przytoczonym tekście Jezus nie „czyni się mniejszym” jak to sugeruje GŻ, Jezus zwyczajnie, w najbardziej jasny i oczywisty sposób stwierdza że tak właśnie jest.
Argument oparty na tych słowach Jezusa jest nie do obalenia i stąd wyznawcy trójcy winni poznać w jak wielkim tkwią błędzie.
Bowiem jeśli prawdą jest to co powiedział Pan Jezus, oczywistym błędem musi być taka trynitariańska interpretacja Pisma, która tej prawdzie zadaje kłam, i w konsekwencji czyni z Jezusa kłamcę.
Pan Jezus nigdy nie aspirował do tego by być równym swemu Ojca,
Takich pozornych sprzeczności w Biblii możemy znaleźć dużo więcej - ograniczę się jedynie do kilku przykładów:
Mt 10,34 Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. (BW)
Widzimy, że w pierwszym wersecie jest wyraźnie napisane, że Jezus przyszedł na ziemię, aby dać nam pokój. Natomiast w tym drugim wersecie jest napisane, że Jezus wcale nie zamierzał nawet przynieść ten pokój. Czy to oznacza, że Biblia przeczy sama sobie? Oczywiście że nie! Chodzi tu przecież o zupełnie innego rodzaju pokój. W pierwszym przypadku mowa jest o pokoju serca, w którym mieszka ufność w Boga, wiara w to, że On jest Panem świata, dziejów, że przygotował nam życie wieczne, jak i pokój wynikający z czystego sumienia. Natomiast w tym drugim przypadku jest już mowa o zupełnie innym rodzaju pokoju - o tzw. świętym spokoju od wszelkiego rodzaju problemów życiowych.
GŻ przedstawił tu wyjątkowo osobliwy sposób argumentacji. Wykazał , że jeden pokój jest różny od drugiego, i z tej przyczyny nie należy utożsamiać „pierwszego pokoju” z „drugim”, ale zapomniał poinformować, jak rozróżnić pokój od pokoju, rozumiem z tego, że każdy musi to robić wedle własnego czuja.
Zwracam uwagę, że nadzieja GŻ wynika z błędnego założenie, które mówi że występowanie dwóch rodzai tego samego pokoju, dowodzi różnego znaczenie wyrazu pokój w każdym z tych rodzai.
Takie zrozumienie rzeczy jest rażącym błędem logicznym.
2. Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem.
3. On im odpowiedział: Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji?
4. Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie.
5. Wy zaś mówicie: Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie,
6. ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki. I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.
(BT)
2 Tes 2,15 Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu. (BT)
W pierwszym przypadku widzimy, że Jezus nie pochwala tradycji, natomiast w drugim przypadku św. Paweł odnosi się do niej bardzo pozytywnie. Czy to znaczy, że któryś z nich nie ma racji? Nie! W przypadku Pawła mowa jest o dobrej tradycji, natomiast w przypadku Jezusa Kontekst nam wyraźnie pokazuje, że chodziło o tradycję, która znosiła dobre zasady moralne, niewygodne przykazania Boże, aby usprawiedliwić swoje czyny. Podobne pozorne sprzeczności możemy znaleźć w wielu miejscach w Biblii np.:
Patrz wyżej.
Identyczną sytuację mamy w przypadku stosunku wielkości Ojca do Syna. W jednym przypadku mowa jest o tym, że jest niższy a w innym przypadku mowa jest o tym, ze jest równy.
Chciałoby się tu zadać pytanie (retoryczne) panu GŻ: gdzie Pismo mówi „ że jest równy”?
Rozumiem, że GŻ wywnioskował tylko, iż apostoł Jan zgadza się z zarzutami Żydów, ale jak już wspomniałem, wniosek jest nieuprawniony.
Jednakże tu chodzi o zupełnie inną niższość i równość. Tę sytuację możemy znaleźć w liście do Hebrajczyków. Z jednej strony antytrynitarze podają ten werset:
Hbr 2,9 Widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego. (BW)
a z drugiej strony pomijają wcześniejszy bardzo ważny fragment, który pozornie zdaje się przeczyć temu powyższemu:
Hbr 1,6
4. i stał się [Jezus] o tyle możniejszym od aniołów, o ile znamienitsze od nich odziedziczył imię.
5. Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Tyś jest Synem moim, Jam cię dziś zrodził? I znowu: Ja mu będę ojcem, a on będzie mi synem?
6. I znowu, kiedy wprowadza Pierworodnego na świat, mówi: Niechże mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży.
(BW)
W wersecie 6 mowa jest o tym, że Ojciec każe oddawać pokłon temu Pierworodnemu wprowadzonemu na świat (czy możliwe, aby większy musiał oddawać cześć większemu?). A werset 4 ukazuje nam, że Jezus stał się[1] możniejszym od aniołów, czego dowodem może być chociażby to, że Bóg nazwał Go swoim Synem, zrodzonym Synem (patrz werset 5, który wyraźnie nawiązuje do wersetu 4 poprzez wyraz "bowiem" ? greckie gar).
Nie wiem czy dobrze rozumiem ten argument GŻ.
Nie chodzi chyba o to, że kolejność występowania wersetów tu zacytowanych miałaby jakoby dowodzić, iż nie może być mniejszy ten, o którym wcześniej powiedziano że jest większy?
Kuriozum takiej argumentacji (jeśli dobrze zrozumiałem intencje tej wypowiedzi autora) polega na tym, że GŻ zdaje się ignorować znaczenie słów, „na krótko uczyniony”, co nieomylnie sygnalizuje krótkotrwały charakter jakiegoś stanu rzeczy i w konsekwencji jego zmianę na zupełnie inny, trwały stan rzeczy.
Odnosi się to do zasadniczej zmiany natury jaką charakteryzuje się byt ziemski – doczesny i byt niebiański – wieczny.
Tego właśnie rodzaju metamorfozy, ze wszystkimi jej konsekwencjami, doznał Pan Jezus.
Cóż więc dziwnego w tym, że Jego status z okresu życia ziemskiego uległ drastycznej zmianie od chwili gdy został wzięty do nieba - stał się na wieki żyjącym bytem duchowym i w dodatku wyniesionym przez Boga wszechrzeczy do rangi Pana Panów?
Fakt zrodzenia jak najbardziej odnosi się do ziemskiego zrodzenia Jezusa (poczęcia z Ducha Świętego, co ukazało posiadanie natury boskiej w tym narodzonym dziecięciu), co widać na podstawie tego poniższego fragmentu:
Dz 13,32-33
32. I my zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tą obietnicę, którą dał ojcom,
33. wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie[2]nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, Dzisiaj cię zrodziłem.
(BW)
Por. jeszcze Mt 3,16-17.
Jak najbardziej fakt zrodzenia odnosi się do zrodzenia [genesis] właśnie, jak słusznie GŻ wskazuje.
Mamy zatem świadectwo Pisma (dowód będący interpretacją samego apostoła Pawła), że proroctwo o zrodzeniu Syna zawarte w Psalmie 2 zrealizowało się w akcie narodzenia się Jezusa około 2000 lat temu, a nie jak to argumentują trynitarianie „przed wszystkimi wiekami”.
Zachodzi tu takie pytanie: czyje świadectwo w rzeczonej sprawie jest ważniejsze; świadectwo współczesnych „kapłanów katolickich” czy raczej świadectwo apostoła Pawła?
Podobnie ta myśl jest ukazana we fragmencie z listu do Galatów, w którym ewidentnie widać, że można być zarówno wyższym, jak i równym:
Ga 4,1-2
1. A mówię: Dopóki dziedzic jest dziecięciem, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest panem wszystkiego,
2. ale jest pod nadzorem opiekunów i rządców aż do czasu wyznaczonego przez ojca
(BW)
Skąd taki wniosek?
Przecież przytoczony fragment wyraźnie mówi o faktycznym i potencjalnym stanie rzeczy, które są od siebie jawnie różne!
Jak pan wszystkiego może być pod nadzorem opiekunów i rządców (swoich poddanych)?
Może i jest dopóki jest dziecięciem (na określony czas), następnie gdy ten wyznaczony czas mija, osiąga pełnię potencji, która w nim zawsze była, ale dopiero teraz się w pełni zrealizowała.
Czego nie jest tu w stanie zrozumieć GŻ?
Ten błąd logiczny wyjaśniłem już wyżej.
Te przykłady jasno ukazują, że Jezus był zarówno wyższy jak i niższy od aniołów, ale w zupełnie innym znaczeniu. Był niższy w swej ludzkiej ograniczoności, natomiast przez cały czas był równy swojemu Ojcu co do majestatu. Przez cały czas był jedynym prawdziwym dzieckiem Boga i to czyniło Go równym co do Jego Boskiej godności. Jednakże z tego faktu, że był ograniczony i w czasie pobytu na ziemi wyrzekł się swoich boskich atrybutów takich jak wszechwiedza, wszechmoc, wszechobecność itp., to był na tę chwilę niższy od Ojca.
Całkowicie błędne wnioski wynikające z błędnych założeń.
Człowiek, KAŻDY człowiek, jest bytem niższym od anioła i dlatego Jezus był niższym od aniołów (jak mówi Pismo) za życia w ciele ziemskim.
Ten oczywisty fakt nie ma nic wspólnego z niższością „w zupełnie innym znaczeniu”, niższością ograniczoną, lecz jest niższością wynikającą z różności natur rożnych bytów.
To fakt, że każde dziecko boże (Jezus nie był „jedynym prawdziwym dzieckiem Boga”) dziedziczy naturę duchową swego Ojca, ale taki stan rzeczy nie dowodzi słuszności zasady mówiącej że dzieci są równe ojcu. Świadczy to raczej o jedności (bo niedorzecznie jest tu mówić o równości) natury i temu chyba nikt rozsądny nie zaprzeczy.
Zatem mówienie o „równości” pomiędzy Bogiem Ojcem i Jego synem Jezusem jest sprzeczne zarówno z naturą rzeczy i ogólnie przyjętą zasadą i z tej przyczyny bezpodstawne.
Natomiast w przypadku wersetu J 14,28 problem ten poruszyłem już wcześniej w tym artykule:
Ojciec większy niż Syn? Omówienie wersetu Jn 14:28. Werset ten nie kładzie głównego akcentu na to, że Jezus jest niższy od Ojca, tylko mówi o tym, że uczniowie powinni się radować z tego, że On idzie do Ojca, bo Ojciec jest większy od Niego. Czyli powinni się radować z tego, iż ludzka ograniczoność Jezusa niedługo dobiegnie końca kiedy wstąpi do nieba i otrzyma wszelką władzę na niebie i na ziemi. Werset J 14,28 w rzeczywistości może nam wskazywać na równość Syna jak i Ojca. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do powyższego artykułu.
Faktycznie, w „filozofii wydumanej” nawet ściśle zdefiniowany desygnat jakiegokolwiek słowa, może wskazywać na jego przeciwne znaczenie - większy „może nam wskazywać na równość”[sic].
W rzeczywistości nieurojonej jednak, w tej w której wszystkie słowa mają swoje desygnowane znaczenie, i w której rozumiane są pod natchnieniem ducha świętego, tak NIE JEST.
Na koniec tych rozważań powstaje jeszcze problem, czy zawsze bycie synem implikuje równość ojcu. Antytrynitarze podają w tym momencie wersety mające ukazać, że my również nazwani jesteśmy synami Bożymi. Przykładem takiego fragmentu jest ten:
Rz 8,16-21
16. Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy.
17. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli. 18. Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić.
19. Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia synów Bożych,
20. Gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei,
21. Że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych.
(BW)
W pewien sposób antytrynitarze mają rację. Bycie synem Bożym nie zawsze oznacza byciem równym Bogu, tak jak jest to ukazane w tym powyższym fragmencie.
Antytrynitarze (i nie tylko antytrynitarze – każdy kto taki pogląd podziela) mają zdecydowanie rację mówiąc, że bycie synem nie oznacza bycia równym Bogu, tak jak bycie śliwką nie oznacza byciem drzewem śliwy, mimo iż przecież nikt nie może zaprzeczyć temu, że w każdej śliwce zawiera się materiał genetyczny na potencjalne drzewo, takie samo (nie to samo), jak to z którego ona sama pochodzi.
Jednakże nie zauważają oni że można być synem, lub Synem. Podobną relację pokazuje nam przykład Izmaela i Izaaka:
Ga 4:30
30. Co jednak mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i jej syna, bo nie będzie dziedziczyć syn niewolnicy razem z synem wolnej.
(BT)
W tym przypadku widzimy, że obydwaj byli synami, jednakże jeden z nich był wyraźnie wyższy od drugiego i ten właśnie stał się dziedzicem wszystkiego. Kiedy dorósł miał się stać taki, jak jego ojciec. Podobnie można rozumować w przypadku Jezusa.
Analogia, a stąd i wnioski, totalnie chybiona.
GŻ (tak jak wszyscy trynitarianie) stara się udowodnić równości Jezusa z Ojcem w znaczeniu ontyczno-tytularnym, uwarunkowanej dodatkowo jakąś mistyczną jednością trzech tylko osób.
Każdemu człowiekowi, który rozumie konsekwencje jakie rodzą takie uwarunkowania, włos się na głowie jeży.
I wszystko to ma jakoby tłumaczyć przykład który mówi: „...[syn] miał się stać taki, jak jego ojciec. Podobnie można rozumować w przypadku Jezusa.”
Konia z rzędem temu, kto tak „rozumuje” i wyciąga podobne do GŻ wnioski.
To On jest w Biblii nazwany Jednorodzonym Synem Bożym (J 3,16), natomiast my jesteśmy nazwani tylko przybranymi dziećmi (Rz 8,15) - i tu jest cała różnica.
W rzeczy samej, On jest nie tylko nazwanym jednorodzonym, ale faktycznie był jednorodzonym. Pozwolę sobie raz jeszcze przypomnieć to co już powiedziałem wcześniej:
Zwracam uwagę, że nadzieja GŻ wynika z błędnego założenie, które mówi że występowanie dwóch rodzai tego samego pokoju, dowodzi różnego znaczenie wyrazu pokój w każdym z tych rodzai.
Tak i tu, tzw. inny „rodzaj” syna, nie skutkuje w żadnej mierze zmiany znaczenia pojęcia syn boży, które w przypadku wszystkich dzieci bożych ZAWSZE rodzi ten sam skutek w kontekście ontycznym tj. jedność natury rodziciela i zrodzonego – patrz
Joh 1:12 Lecz którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego.
Joh 1:13 Którzy nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są.
Zatem niesłusznie porównuje GŻ jednorodzoność z przysposobieniem na synów - należy ją raczej porównać z „dwurodzonością” tj z synami zrodzonymi w akcie powtórnego narodzenia się – nowego narodzenia się, które jest faktycznym powodem, dla którego słusznie tj w kontekście „adopcji ciała” w nowym stworzeniu, należy mówić o adopcji.
Wszystkie zamieszczone przeze mnie cytaty pochodzą z Biblii Gdańskiej.
„Syn równy Ojcu - omówienie wersetu J 5,18” zamieszczonym na portalu www.trynitarians.
Link: http://www.trinitarians.info/trojca/jezus-chrystus-jest-bogiem/art_23_Syn-rowny-Ojcu---omowienie-wersetu-J-5_18.htm
Cytaty z artykułu Grzegorza Żebrowskiego zamieszczam w kursywie z zachowaniem dodatkowego formatowania jak w oryginale.
Grzegorz Żebrowski napisał:
Jednym z wersetów dobitnie świadczącym o równości Syna i Ojca jest fragment z Ewangelii św. Jana:
J 5,18
18. Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
(BT)
Ten werset jest jednak obiektem szczególnie ostrego ataku przez wielu antytrynitarian, a szczególnie przez Świadków Jehowy (dalej ŚJ), którzy za wszelką cenę chcą podważyć trynitarne rozumienie tego wersetu. Twierdzą oni, że ten fragment nie mówi nam o równości Syna i Ojca, tylko o tym, iż to Żydzi tak myśleli, że Jezus stawia się na równi z Ojcem. Dodatkowo argumentują tym, że jest tam również powiedziane, iż Jezus łamał szabat. Wobec tego uważają, że jest to wystarczającym argumentem przemawiającym za tym iż słowa tego fragmentu odnoszą się do tego, jak Jezus został odebrany przez faryzeuszy, gdyż Jezus przecież nie łamał szabatu. Gdyby łamał, to wtedy implikowało by to z Jego grzesznością. Antytrynitarianie twierdzą, że tak samo jak Żydom wydawało się, ze Jezus łamał szabat, tak samo im się wydawało, ze czynił się równym Bogu. Jednakże czegoś takiego nie znajdujemy w tym wersecie! Nie ma tam nawet słowem wspomniane o tym, że to Żydzi sobie tak myśleli, iż Jezus stawia się na równi z Ojcem. To antytrynitarianie próbują nam wmówić tę koncepcję. Jednakże czytając uważnie ten fragment widzimy wyraźnie, że słowa te są komentarzem św. Jana - natchnionego ewangelisty, a nie tym, co się Judejczykom wydawało!
Trudność zajęcia stanowiska w powyższej dyskusji (Grzegorz Żebrowski [dalej GŻ] dyskutuje tu ze stanowiskiem „wielu anty-trynitarian”) polega na tym, że jego argument nie jest próbą przedstawienia egzegezy cytowanego tekstu sensu stricte, lecz że jest de facto krytyką postawy „wielu anty-trynitarian”, grupy, z którą nie potrafię się merytorycznie utożsamić.
Ponadto, podział interpretacyjny na trynitarny i antytrynitarny jest z punktu widzenia merytorycznej egzegezy tekstu niedostateczny i z tego powodu z góry zdany na fiasko.
Należy stwierdzić, że ten fragment nie dostarcza bezpośredniego dowodu na równość Syna i Ojca z kilku zasadniczych przyczyn.
Po pierwsze, czytając J 5,18 widać wyraźnie, że tekst jest relacją ewangelisty o przekonaniach i postawie Żydów wobec Pana Jezusa, a nie poglądem Jana w rzeczonej sprawie. Gdyby było inaczej, należałoby uznać, że natchniony autor nie tylko uważał że Jezus był równy Bogu ale również, że łamał sabat, co czyniłoby Go przestępcą Zakonu, a to jest niezgodne ze świadectwem całego Pisma.
Po drugie, analizując powyższy tekst nie można nie uwzględnić kontekstu całej ewangelii Jana, a nawet całego Pisma w rzeczonej kwestii ,w których na próżno szukać potwierdzenia takiej tezy.
Po trzecie w końcu, należy mieć świadomość tego co stanowi fundament zarzutu Żydów, bowiem dopiero właściwe zrozumienie samego zarzutu i jego rzeczywistego podłoża rzuca właściwe światło na istotę omawianego tu zagadnienia teologicznego.
Omawiany tu przypadek dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że Żydzi mocno wierzyli w dziedziczność natury co się przekłada na to, że w ich zrozumieniu syn boży jest tej samej natury co rodzący go Bóg, co z ontycznego punktu widzenia czyni syna bożego Bogiem.
Problem Żydów polegał na tym, że oni nie wierzyli iż Jezus był synem bożym. Taki stan rzeczy czynił wyznanie Jezusa kłamstwem, a Jego samego bluźniercą.
Jak widać z powyższego, postawa Żydów w omawianej kwestii nie jest ani trynitarna ani antytrynitarna, co dowodzi, że orzekanie o jedności Ojca i Syn w aspekcie trójcy na podstawie tego fragmentu Pisma jest absolutnie nieuzasadnione.
Zwróćmy teraz uwagę na ich drugi argument mówiący o tym, że Jezus nie łamał przecież szabatu, bo to by było równoznaczne z popełnieniem grzechu. Aby odbić ten argument należy zwrócić uwagę na kontekst tej wypowiedzi:
J 5,15-18 15. Człowiek ów odszedł i doniósł Żydom, że to Jezus go uzdrowił.
16. I dlatego Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.
17. Lecz Jezus im odpowiedział: Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam.
18. Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
(BT)
Na podstawie tego wersetu widzimy wyraźnie, że Jezus złamał szabat. Oczywiście antytrynitarianie powiedzą nam zaraz, że Jezus tak naprawdę nie złamał szabatu i że to tylko Żydom się wydawało, że go złamał. Ale nawet jeśli, to i tak im to nic nie pomoże, bo w wersecie 18 wcale nie musiało chodzić o złamanie biblijnego szabatu, tylko o złamanie zasad szabatu ustanowionego przez tradycję żydowską! I tyle już wystarczy, aby uznać, że słowa te nie są myślą Żydów, ale komentarzem natchnionego ewangelisty. W tym fragmencie Jezus wyraźnie uczynił coś w szabat, co było zakazane przez starszyznę żydowską, a więc nie zachowywał tegoż szabatu.
Widać GŻ ocenia czyny Jezusa tą samą miarą jaką oceniali je Żydzi.
Zdaje się też, że albo nie jest świadom różnicy pomiędzy przykazaniami Boga – zakonem ducha, a zakonu litery, albo rozmyślnie tę różnicę zaciera.
Sam Jezus wytłumaczył tę różnicę tutaj:
„Luke 13:10: I nauczał w jednej bóżnicy w sabat. Luke 13:11: A oto była tam niewiasta, która miała ducha niemocy ośmnaście lat, a była skurczona, tak iż się żadną miarą nie mogła rozprostować. Luke 13:12: Tę gdy ujrzał Jezus, zawołał jej do siebie i rzekł: Niewiasto! uwolnionaś od niemocy twojej. Luke 13:13: I włożył na nią ręce, a zarazem rozprostowała się i chwaliła Boga. Luke 13:14: Tedy odpowiadając przełożony nad bóżnicą, który się bardzo gniewał, że Jezus w sabat uzdrawiał, rzekł do ludu: Sześć dni jest, w które trzeba robić; w te tedy dni przychodząc, leczcie się, a nie w dzień sabatu. Luke 13:15: Ale mu odpowiedział Pan i rzekł: Obłudniku, azaż każdy z was w sabat nie odwiązuje wołu swego, albo osła swego od żłobu, a nie wiedzie, żeby go napoił? Luke 13:16: A ta córka Abrahamowa, którą był związał szatan oto już ośmnaście lat, zaż nie miała być rozwiązana od tej związki w dzień sabatu?”
Pewien jestem, że natchniony ewangelista Jan rozumiał tę różnicę, a zatem nie jest prawdą jakoby zarzut łamania sabatu był jego komentarzem.
Co więcej, w wersecie 17 czytamy, że Jezus Boga nazywał swoim ojcem i w tym momencie faktycznie zrównał się z Nim wypowiadając słowa "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam".
Wniosek absolutnie nieuzasadniony – stwierdzenie: "Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam" zawiera co najwyżej dowód jedności zamysłu i działania, zgodnej z jednością natury tych dwojga, ale z pewnością nie w kontekście teorii trójcy.
Tymi słowami dał nam jasno do zrozumienia, że tak jak i Ojciec nie przestaje działać w szabat, tak i Syna działa nawet podczas szabatu i że Go te zasady nie obowiązują, a szczególnie wtedy, gdy czyni On dobro. W innym miejscu mówi też o Sobie, że "Syn Człowieczy jest panem Szabatu" (Mt 12,8).
Na tej podstawie śmiało możemy stwierdzić, że był to komentarz natchnionego ewangelisty do wcześniejszego kontekstu.
Jak wyżej. Bóg posłał Syna i ten „ .... się urodził z niewiasty, który się stał pod zakonem”!!! (Galatians 4:4)
Sugerowanie, że Jezus urodzony POD zakonem tj podlegający zakonowi, był PONAD zakonem, jest oczywiście sprzeczne z jasnym przesłaniem Pisma.
GŻ ewidentnie miesza duchowe zrozumienie znaczenia przykazań Zakonu z ignorowaniem zakonu. Jezus z całą stanowczością miał to pierwsze i nie czynił tego drugiego.
Dla niego nazywanie się Synem Bożym w takim znaczeniu, jak to zrobił Jezus Chrystus, było równoważne z czynieniem się równym Bogu.
Istotnie, dla Jana jak i dla Żydów natura syna bożego jest ta sama co natura Boga. To jednak nie czyni syna bożego „równym Bogu” w kontekście przekonań trynitarnych.
Tyle w zasadzie by nam wystarczyło do tych rozważań, ale jednak pójdźmy jeszcze trochę dalej. Zobaczmy czy w tym przypadku mogło chodzić o łamanie biblijnego szabatu i czy zawsze to by się wiązało z popełnianiem grzechu.
Dobrym wyjaśnieniem tego problemu jest fragment z Ewangelii wg św. Mateusza:
Mt 12,1-5
1. W tym czasie szedł Jezus w sabat wśród zbóż, a uczniowie jego byli głodni i poczęli rwać kłosy i jeść.
2. A gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli do niego. Oto uczniowie twoi czynią, czego nie wolno czynić w sabat.
3. A On rzekł im: Czyż nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy był głodny, on i ci, którzy z nim byli?
4. Jak wszedł do Domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie wolno było jeść jemu ani tym, którzy z nim byli, tylko samym kapłanom?
5. Albo czy nie czytaliście w zakonie, że w sabat kapłani w świątyni naruszają sabat, a są bez winy?
(BW)
Na podstawie powyższego fragmentu chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów:
1. Nie zawsze łamanie zakazów i nakazów biblijnych zawartych w ST wiązało się z popełnieniem grzechu. Jezus podaje tutaj przykład króla Dawida, który uczynił to, co było zabronione w ST, a mianowicie jadł chleby pokładne (1 Sam 21,1-6), których nie wolno było jeść jemu ani tym, którzy z nim byli, tylko samym kapłanom (Kpł 24,9). W tym przykładzie Jezus wyraźnie wziął stronę Dawida pokazując, że przecież on niczego złego tak naprawdę nie uczynił, mimo iż złamał biblijny zakaz.
Wprawdzie nie rozumiem w jaki sposób powyższe argumenty mogą wnieść cokolwiek w omawianej kwestii, jednak ze względów czysto formalnych czuję się w obowiązku skomentować te wypowiedzi.
Należy na początek stwierdzić, że odmienność stanowisk w sprawie przestrzegania bądź nie przepisów Zakonu, wynika bezpośrednio ze świadomości celu dla którego Zakon został nadany i jaką funkcję miał w zamyśle zakonodawcy pełnić.
Myślę też, że możemy absolutnie bezwarunkowo przyjąć, że Pan Jezus posiadał głębokie zrozumienie tego zagadnienia i jednocześnie, że religijni Żydzi zapomnieli o tym stanie rzeczy, co doprowadziło do rażącej dysproporcji wagi jaką zaczęli przykładać do literalnego wypełniania przepisów prawa, zupełnie zapominając o właściwym celu dla którego przepisy prawa zostały sformułowane.
Przytaczając powyższy przykład Jezus wskazuje, że spożycie pokarmów zarezerwowanych dla kapłanów nie wynikało z braku szacunku dla przepisów prawnych i że choć z formalnego punktu widzenia było jawnym złamaniem prawa, uczynek Dawida był doskonale zgodny z obiektywna potrzebą, która w danym momencie nie mogła być zaspokojona w inny sposób, skąd jest on w oczach Bożych usprawiedliwiony.
Nie ma to nic wspólnego z braniem czyjejkolwiek strony, lecz jest wezwaniem Żydów do oceny rzeczywistości w aspekcie zaspokajania witalnych potrzeb człowieka, które z Bożej perspektywy stanowią cel nadrzędny nawet wobec przepisów prawa – coś w rodzaju jechania z prędkością powyżej dozwolonej w celu uzyskania pomocy lekarskiej w nagłych przypadkach.
2. W wersecie 5 czytamy, że łamanie szabatu nie zawsze musi się ściśle łączyć z zaciąganiem winy.
3. W tym fragmencie, ani w żadnym innym w Biblii Jezus nie broni się tym, że On tak naprawdę nie złamał szabatu i że to tylko im się tak wydaje, że On go złamał. Wręcz przeciwnie. Zawsze pokazywał, że w tym przypadku złamanie szabatu było tak naprawdę dobrem. Oto tylko kilka przykładów
Mk 3,4
4. A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli.
(BT)
Mt 12,10-12
10. A [był tam] człowiek, który miał uschłą rękę. Zapytali Go, by móc Go oskarżyć: Czy wolno uzdrawiać w szabat?
11. Lecz On im odpowiedział: Kto z was jeśli ma jedną owcę, i jeżeli mu ta w dół wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej?
12. O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca. Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić.
(BT)
Łk 13,14-16
14. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!
15. Pan mu odpowiedział: Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić?
16. A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?
(BT)
J 7,22-23
22. Oto Mojżesz dał wam obrzezanie - ale nie pochodzi ono od Mojżesza, lecz od przodków - i wy w szabat obrzezujecie człowieka.
23. jeżeli człowiek może przyjmować obrzezanie nawet w szabat, aby nie przekroczono Prawa Mojżeszowego, to dlaczego złościcie się na Mnie, że w szabat uzdrowiłem całego człowieka?
(BT)
Na sam koniec porównajmy kilka wersetów ze Starego i Nowego Testamentu:
Jr 17,21
21. To mówi Pan: Strzeżcie się - jeśli wam życie miłe - by nie nosić rzeczy ciężkich w dzień szabatu ani nie wnosić ich przez bramy Jerozolimy.
(BT)
J 5,8-10
8. Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź!
9. Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. Jednakże dnia tego był szabat.
10. Rzekli więc Żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża.
(BT)
oraz:
Wj 31,15
15. Przez sześć dni będzie się wykonywać pracę, ale dzień siódmy będzie szabatem odpoczynku, poświęconym Panu, i dlatego ktokolwiek by wykonywał pracę w dniu szabatu, winien być ukarany śmiercią.
(BT)
Mt 12,12
12. O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca. Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić.
(BT)
Długo by o tym mówić, ale generalnie wygląda na to, że mówimy o tym samym tylko w inny sposób, zatem bez dodatkowego komentarza.
Podczas dyskusji z różnymi antytrynitarzami na kilku forach dyskusyjnych natrafiłem na różne kontrargumenty podważające trynitarne rozumienie wersetu J 5,18. Oprócz tego na taką linię argumentacji możemy się natknąć również w artykule pana Arkadiusza Wiśniewskiego "Czy Jezus czynił siebie równym Bogu?". Postaram się przytoczyć ją pokrótce.
Wg antytrynitarzy te słowa z J 5,18 musiały się jednak odnosić tylko do fałszywego zarzutu Żydów stawianych Jezusowi. Jako dowód przytaczają oni następujące wersety:
J 14,28
28. Słyszeliście, że powiedziałem wam: Odchodzę i przychodzę do was. Gdybyście mnie miłowali, tobyście się radowali, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest niż Ja.
(BW)
Hbr 2,9
9. Widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego.
(BW)
I w tym miejscu mogło by się wydawać, że ich racja jest bezdyskusyjna, gdyż jak to możliwe, iż Jezus będąc na ziemi mógł czynić się równym Bogu, skoro w tym samym czasie na ziemi czynił się przecież niższym od Boga? To w końcu był On niższy, czy równy? Przecież w J 5,18 pisze wyraźnie, że cała sytuacja działa się jeszcze na ziemi, kiedy Jezus był jeszcze zwykłym śmiertelnym człowiekiem. Jednakże czy te powyższe wersety muszą przeczyć trynitarnej interpretacji? Okazuje się że nie.
W przytoczonym tekście Jezus nie „czyni się mniejszym” jak to sugeruje GŻ, Jezus zwyczajnie, w najbardziej jasny i oczywisty sposób stwierdza że tak właśnie jest.
Argument oparty na tych słowach Jezusa jest nie do obalenia i stąd wyznawcy trójcy winni poznać w jak wielkim tkwią błędzie.
Bowiem jeśli prawdą jest to co powiedział Pan Jezus, oczywistym błędem musi być taka trynitariańska interpretacja Pisma, która tej prawdzie zadaje kłam, i w konsekwencji czyni z Jezusa kłamcę.
Pan Jezus nigdy nie aspirował do tego by być równym swemu Ojca,
Takich pozornych sprzeczności w Biblii możemy znaleźć dużo więcej - ograniczę się jedynie do kilku przykładów:
- Pokój
Mt 10,34 Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. (BW)
Widzimy, że w pierwszym wersecie jest wyraźnie napisane, że Jezus przyszedł na ziemię, aby dać nam pokój. Natomiast w tym drugim wersecie jest napisane, że Jezus wcale nie zamierzał nawet przynieść ten pokój. Czy to oznacza, że Biblia przeczy sama sobie? Oczywiście że nie! Chodzi tu przecież o zupełnie innego rodzaju pokój. W pierwszym przypadku mowa jest o pokoju serca, w którym mieszka ufność w Boga, wiara w to, że On jest Panem świata, dziejów, że przygotował nam życie wieczne, jak i pokój wynikający z czystego sumienia. Natomiast w tym drugim przypadku jest już mowa o zupełnie innym rodzaju pokoju - o tzw. świętym spokoju od wszelkiego rodzaju problemów życiowych.
GŻ przedstawił tu wyjątkowo osobliwy sposób argumentacji. Wykazał , że jeden pokój jest różny od drugiego, i z tej przyczyny nie należy utożsamiać „pierwszego pokoju” z „drugim”, ale zapomniał poinformować, jak rozróżnić pokój od pokoju, rozumiem z tego, że każdy musi to robić wedle własnego czuja.
Zwracam uwagę, że nadzieja GŻ wynika z błędnego założenie, które mówi że występowanie dwóch rodzai tego samego pokoju, dowodzi różnego znaczenie wyrazu pokój w każdym z tych rodzai.
Takie zrozumienie rzeczy jest rażącym błędem logicznym.
- Tradycja
2. Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem.
3. On im odpowiedział: Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji?
4. Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie.
5. Wy zaś mówicie: Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie,
6. ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki. I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże.
(BT)
2 Tes 2,15 Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu. (BT)
W pierwszym przypadku widzimy, że Jezus nie pochwala tradycji, natomiast w drugim przypadku św. Paweł odnosi się do niej bardzo pozytywnie. Czy to znaczy, że któryś z nich nie ma racji? Nie! W przypadku Pawła mowa jest o dobrej tradycji, natomiast w przypadku Jezusa Kontekst nam wyraźnie pokazuje, że chodziło o tradycję, która znosiła dobre zasady moralne, niewygodne przykazania Boże, aby usprawiedliwić swoje czyny. Podobne pozorne sprzeczności możemy znaleźć w wielu miejscach w Biblii np.:
- Gniew (Ef 4,26 i Kol 3,8)
- Miłość wzajemna (Łk 14,26 i J 13,34)
- Wiara a uczynki (Rz 3,28, Ga 2,16 i Jk 2,24)
Patrz wyżej.
Identyczną sytuację mamy w przypadku stosunku wielkości Ojca do Syna. W jednym przypadku mowa jest o tym, że jest niższy a w innym przypadku mowa jest o tym, ze jest równy.
Chciałoby się tu zadać pytanie (retoryczne) panu GŻ: gdzie Pismo mówi „ że jest równy”?
Rozumiem, że GŻ wywnioskował tylko, iż apostoł Jan zgadza się z zarzutami Żydów, ale jak już wspomniałem, wniosek jest nieuprawniony.
Jednakże tu chodzi o zupełnie inną niższość i równość. Tę sytuację możemy znaleźć w liście do Hebrajczyków. Z jednej strony antytrynitarze podają ten werset:
Hbr 2,9 Widzimy raczej tego, który na krótko uczyniony został mniejszym od aniołów, Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci, aby z łaski Bożej zakosztował śmierci za każdego. (BW)
a z drugiej strony pomijają wcześniejszy bardzo ważny fragment, który pozornie zdaje się przeczyć temu powyższemu:
Hbr 1,6
4. i stał się [Jezus] o tyle możniejszym od aniołów, o ile znamienitsze od nich odziedziczył imię.
5. Do którego bowiem z aniołów powiedział kiedykolwiek: Tyś jest Synem moim, Jam cię dziś zrodził? I znowu: Ja mu będę ojcem, a on będzie mi synem?
6. I znowu, kiedy wprowadza Pierworodnego na świat, mówi: Niechże mu oddają pokłon wszyscy aniołowie Boży.
(BW)
W wersecie 6 mowa jest o tym, że Ojciec każe oddawać pokłon temu Pierworodnemu wprowadzonemu na świat (czy możliwe, aby większy musiał oddawać cześć większemu?). A werset 4 ukazuje nam, że Jezus stał się[1] możniejszym od aniołów, czego dowodem może być chociażby to, że Bóg nazwał Go swoim Synem, zrodzonym Synem (patrz werset 5, który wyraźnie nawiązuje do wersetu 4 poprzez wyraz "bowiem" ? greckie gar).
Nie wiem czy dobrze rozumiem ten argument GŻ.
Nie chodzi chyba o to, że kolejność występowania wersetów tu zacytowanych miałaby jakoby dowodzić, iż nie może być mniejszy ten, o którym wcześniej powiedziano że jest większy?
Kuriozum takiej argumentacji (jeśli dobrze zrozumiałem intencje tej wypowiedzi autora) polega na tym, że GŻ zdaje się ignorować znaczenie słów, „na krótko uczyniony”, co nieomylnie sygnalizuje krótkotrwały charakter jakiegoś stanu rzeczy i w konsekwencji jego zmianę na zupełnie inny, trwały stan rzeczy.
Odnosi się to do zasadniczej zmiany natury jaką charakteryzuje się byt ziemski – doczesny i byt niebiański – wieczny.
Tego właśnie rodzaju metamorfozy, ze wszystkimi jej konsekwencjami, doznał Pan Jezus.
Cóż więc dziwnego w tym, że Jego status z okresu życia ziemskiego uległ drastycznej zmianie od chwili gdy został wzięty do nieba - stał się na wieki żyjącym bytem duchowym i w dodatku wyniesionym przez Boga wszechrzeczy do rangi Pana Panów?
Fakt zrodzenia jak najbardziej odnosi się do ziemskiego zrodzenia Jezusa (poczęcia z Ducha Świętego, co ukazało posiadanie natury boskiej w tym narodzonym dziecięciu), co widać na podstawie tego poniższego fragmentu:
Dz 13,32-33
32. I my zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tą obietnicę, którą dał ojcom,
33. wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie[2]nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, Dzisiaj cię zrodziłem.
(BW)
Por. jeszcze Mt 3,16-17.
Jak najbardziej fakt zrodzenia odnosi się do zrodzenia [genesis] właśnie, jak słusznie GŻ wskazuje.
Mamy zatem świadectwo Pisma (dowód będący interpretacją samego apostoła Pawła), że proroctwo o zrodzeniu Syna zawarte w Psalmie 2 zrealizowało się w akcie narodzenia się Jezusa około 2000 lat temu, a nie jak to argumentują trynitarianie „przed wszystkimi wiekami”.
Zachodzi tu takie pytanie: czyje świadectwo w rzeczonej sprawie jest ważniejsze; świadectwo współczesnych „kapłanów katolickich” czy raczej świadectwo apostoła Pawła?
Podobnie ta myśl jest ukazana we fragmencie z listu do Galatów, w którym ewidentnie widać, że można być zarówno wyższym, jak i równym:
Ga 4,1-2
1. A mówię: Dopóki dziedzic jest dziecięciem, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest panem wszystkiego,
2. ale jest pod nadzorem opiekunów i rządców aż do czasu wyznaczonego przez ojca
(BW)
Skąd taki wniosek?
Przecież przytoczony fragment wyraźnie mówi o faktycznym i potencjalnym stanie rzeczy, które są od siebie jawnie różne!
Jak pan wszystkiego może być pod nadzorem opiekunów i rządców (swoich poddanych)?
Może i jest dopóki jest dziecięciem (na określony czas), następnie gdy ten wyznaczony czas mija, osiąga pełnię potencji, która w nim zawsze była, ale dopiero teraz się w pełni zrealizowała.
Czego nie jest tu w stanie zrozumieć GŻ?
Ten błąd logiczny wyjaśniłem już wyżej.
Te przykłady jasno ukazują, że Jezus był zarówno wyższy jak i niższy od aniołów, ale w zupełnie innym znaczeniu. Był niższy w swej ludzkiej ograniczoności, natomiast przez cały czas był równy swojemu Ojcu co do majestatu. Przez cały czas był jedynym prawdziwym dzieckiem Boga i to czyniło Go równym co do Jego Boskiej godności. Jednakże z tego faktu, że był ograniczony i w czasie pobytu na ziemi wyrzekł się swoich boskich atrybutów takich jak wszechwiedza, wszechmoc, wszechobecność itp., to był na tę chwilę niższy od Ojca.
Całkowicie błędne wnioski wynikające z błędnych założeń.
Człowiek, KAŻDY człowiek, jest bytem niższym od anioła i dlatego Jezus był niższym od aniołów (jak mówi Pismo) za życia w ciele ziemskim.
Ten oczywisty fakt nie ma nic wspólnego z niższością „w zupełnie innym znaczeniu”, niższością ograniczoną, lecz jest niższością wynikającą z różności natur rożnych bytów.
To fakt, że każde dziecko boże (Jezus nie był „jedynym prawdziwym dzieckiem Boga”) dziedziczy naturę duchową swego Ojca, ale taki stan rzeczy nie dowodzi słuszności zasady mówiącej że dzieci są równe ojcu. Świadczy to raczej o jedności (bo niedorzecznie jest tu mówić o równości) natury i temu chyba nikt rozsądny nie zaprzeczy.
Zatem mówienie o „równości” pomiędzy Bogiem Ojcem i Jego synem Jezusem jest sprzeczne zarówno z naturą rzeczy i ogólnie przyjętą zasadą i z tej przyczyny bezpodstawne.
Natomiast w przypadku wersetu J 14,28 problem ten poruszyłem już wcześniej w tym artykule:
Ojciec większy niż Syn? Omówienie wersetu Jn 14:28. Werset ten nie kładzie głównego akcentu na to, że Jezus jest niższy od Ojca, tylko mówi o tym, że uczniowie powinni się radować z tego, że On idzie do Ojca, bo Ojciec jest większy od Niego. Czyli powinni się radować z tego, iż ludzka ograniczoność Jezusa niedługo dobiegnie końca kiedy wstąpi do nieba i otrzyma wszelką władzę na niebie i na ziemi. Werset J 14,28 w rzeczywistości może nam wskazywać na równość Syna jak i Ojca. Zainteresowanych tym tematem odsyłam do powyższego artykułu.
Faktycznie, w „filozofii wydumanej” nawet ściśle zdefiniowany desygnat jakiegokolwiek słowa, może wskazywać na jego przeciwne znaczenie - większy „może nam wskazywać na równość”[sic].
W rzeczywistości nieurojonej jednak, w tej w której wszystkie słowa mają swoje desygnowane znaczenie, i w której rozumiane są pod natchnieniem ducha świętego, tak NIE JEST.
Na koniec tych rozważań powstaje jeszcze problem, czy zawsze bycie synem implikuje równość ojcu. Antytrynitarze podają w tym momencie wersety mające ukazać, że my również nazwani jesteśmy synami Bożymi. Przykładem takiego fragmentu jest ten:
Rz 8,16-21
16. Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy.
17. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli. 18. Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić.
19. Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia synów Bożych,
20. Gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei,
21. Że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych.
(BW)
W pewien sposób antytrynitarze mają rację. Bycie synem Bożym nie zawsze oznacza byciem równym Bogu, tak jak jest to ukazane w tym powyższym fragmencie.
Antytrynitarze (i nie tylko antytrynitarze – każdy kto taki pogląd podziela) mają zdecydowanie rację mówiąc, że bycie synem nie oznacza bycia równym Bogu, tak jak bycie śliwką nie oznacza byciem drzewem śliwy, mimo iż przecież nikt nie może zaprzeczyć temu, że w każdej śliwce zawiera się materiał genetyczny na potencjalne drzewo, takie samo (nie to samo), jak to z którego ona sama pochodzi.
Jednakże nie zauważają oni że można być synem, lub Synem. Podobną relację pokazuje nam przykład Izmaela i Izaaka:
Ga 4:30
30. Co jednak mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i jej syna, bo nie będzie dziedziczyć syn niewolnicy razem z synem wolnej.
(BT)
W tym przypadku widzimy, że obydwaj byli synami, jednakże jeden z nich był wyraźnie wyższy od drugiego i ten właśnie stał się dziedzicem wszystkiego. Kiedy dorósł miał się stać taki, jak jego ojciec. Podobnie można rozumować w przypadku Jezusa.
Analogia, a stąd i wnioski, totalnie chybiona.
GŻ (tak jak wszyscy trynitarianie) stara się udowodnić równości Jezusa z Ojcem w znaczeniu ontyczno-tytularnym, uwarunkowanej dodatkowo jakąś mistyczną jednością trzech tylko osób.
Każdemu człowiekowi, który rozumie konsekwencje jakie rodzą takie uwarunkowania, włos się na głowie jeży.
I wszystko to ma jakoby tłumaczyć przykład który mówi: „...[syn] miał się stać taki, jak jego ojciec. Podobnie można rozumować w przypadku Jezusa.”
Konia z rzędem temu, kto tak „rozumuje” i wyciąga podobne do GŻ wnioski.
To On jest w Biblii nazwany Jednorodzonym Synem Bożym (J 3,16), natomiast my jesteśmy nazwani tylko przybranymi dziećmi (Rz 8,15) - i tu jest cała różnica.
W rzeczy samej, On jest nie tylko nazwanym jednorodzonym, ale faktycznie był jednorodzonym. Pozwolę sobie raz jeszcze przypomnieć to co już powiedziałem wcześniej:
Zwracam uwagę, że nadzieja GŻ wynika z błędnego założenie, które mówi że występowanie dwóch rodzai tego samego pokoju, dowodzi różnego znaczenie wyrazu pokój w każdym z tych rodzai.
Tak i tu, tzw. inny „rodzaj” syna, nie skutkuje w żadnej mierze zmiany znaczenia pojęcia syn boży, które w przypadku wszystkich dzieci bożych ZAWSZE rodzi ten sam skutek w kontekście ontycznym tj. jedność natury rodziciela i zrodzonego – patrz
Joh 1:12 Lecz którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego.
Joh 1:13 Którzy nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są.
Zatem niesłusznie porównuje GŻ jednorodzoność z przysposobieniem na synów - należy ją raczej porównać z „dwurodzonością” tj z synami zrodzonymi w akcie powtórnego narodzenia się – nowego narodzenia się, które jest faktycznym powodem, dla którego słusznie tj w kontekście „adopcji ciała” w nowym stworzeniu, należy mówić o adopcji.
Wszystkie zamieszczone przeze mnie cytaty pochodzą z Biblii Gdańskiej.