Artykuł pt. ""Syn Boży" - prawdziwe znaczenie tytułu"
Link: http://www.jeszua.pl/index.php?m\ode=art_bijp
Cytaty z artykułu Artura Olczykowskiego [AO] zamieszczam w kolorze tej części zdania, natomiast mój komentarz w kolorze tej części tego zdania.
Jan napisał swą ewangelię po to, abyśmy wierzyli w to, że Jeszua jest Mesjaszem, Synem Boga (Jan 20:31),
Pierwsza uwaga dotycząca tego artykułu odnosi się do zasadności tezy zawartej w tytule, że zwrot "Syn Boży" jest tytułem.
Co skłania autora tego opracowania do takiego założenia?
Wszak cytowany powyżej fragment ewangelii Jana bynajmniej na to nie wskazuje. Jan wręcz twierdzi, że Jezus jest Mesjaszem i jest Synem Boga, a nie że takie są Jego tytuły.
Warto przy tym zauważyć, że o ile zwrot Mesjasz można bezspornie nazwać tytułem, jako że desygnuje pozycję, rolę, czy znaczenie społeczne danego osobnika, o tyle pojęcie syn boży, w samej swej istocie, desygnuje relację dwóch osób w kontekście ontologicznym, a zatem że nie może być postrzegane jako tytularne, co sprawia że tytuł tego artykułu jest obarczony błędem merytorycznym.
lecz co miał na myśli używając tego tytułu? Czy chodziło mu o to, że Najwyższy - niech będzie błogosławiony, ma Syna, zrodzonego z niego przed wiekami, czy też o coś innego?...
To doprawdy niezbyt uczciwe pytanie, bowiem faktycznie zawiera nie jedno ale dwa oddzielne pytania i w dodatku tyczące się dwóch jakże różnych kwestii.
Odpowiedź na jedno z nich (nawet jeśli jest prawdziwa) wcale nie implikuje poprawności odpowiedzi na drugie.
Chodzi o to, że negatywna odpowiedź na pytanie "czy Bóg ma Syna zrodzonego z Niego przed wiekami?", wcale nie jest poprawną biblijnie odpowiedzią na pytanie "czy Najwyższy ma Syna zrodzonego z niego?"
Tym bardziej, że tak naprawdę to ostatnie jest zasadniczym pytaniem w kwestii jaką ten artykuł usiłuje rozstrzygnąć.
Chyba żaden z biblijnych tytułów naszego Pana nie został tak oderwany od swoich korzeni w Tanach (ST) i przetransformowany w swym znaczeniu jak tytuł Syn Boży.
Teologowie z IV i V wieku n.e. w oparciu o dosłowne rozumienie relacji pomiędzy Bogiem a Mesjaszem, opisanej w NT w symboliczny sposób jako relacja ojca i syna, zaszczepili nam zrozumienie utożsamiające pojęcie Syna Bożego z Bogiem i sugerujące pokrewieństwo natury Ojca i Syna.
Cóż za zadziwiające stwierdzenie: "symboliczna relacja pomiędzy Ojcem i Synem"?
To fakt, teologowie IV i V wieku n.e. mylnie utożsamili pojęcie Boga [Najwyższego] z synem Boga nazywanym przez nich Synem Bożym, ale cóż taki stan rzeczy zmienia w kwestii zasadniczej? Aby dowieść słuszności swej tezy, AO musiałby udowodnić, że pojęcie syn boży nie jest desygnatem takiej relacji osób ojca i syna, z której bezpośrednio wynika pokrewieństwo natury.
Inne tezy AO, to wyższość Tanach nad tekstem Nowego Testamentu [NT], a także domniemane przetransferowanie w NT znaczenia tytułu Syn Boży.
Dla porządku rzeczy muszę w tym miejscu oświadczyć, że tę o wyższości Tanach nad NT w całości odrzucam, jako że podważanie natchnionego charakteru NT uważam za działanie, które wyklucza zasadność dyskusji dotyczących kwestii biblijnych w ogóle.
W konsekwencji wszelki merytoryczny dowód wywiedziony w oparciu o tekst NT uważam za równoważny z jakimkolwiek innym, wysnutym w podobny sposób z treści Tanach.
Zaowocowało to przyjęciem fałszywej teorii, że przed wiekami, w wieczności, Bóg zrodził swego Syna, który razem z nim jest Bogiem,.
Kwestię czasu zrodzenia syna - Pana Jezusa, rozstrzyga bezspornie Pismo słowami apostoła Pawła w Antyjochii Pisydejskiej dowodząc że słowa: „Syn mój jesteś ty, Jam ciebie dziś spłodził” spełniły się w akcie poczęcia się Jezusa w łonie Marii: Acts 13:32 „I my wam opowiadamy tę obietnicę, która się ojcom stała, iż ją Bóg wypełnił nam, dziatkom ich, wzbudziwszy Jezusa.
Acts 13:33 Jako też w Psalmie wtórym napisane jest: Syn mój jesteś ty, jam ciebie dziś spłodził."
O konsekwencji tego historycznego faktu w kontekście dziedziczności natury piszę poniżej.
Sobór w Chalcedonie 451 r.n.e
Dlatego, idąc za przykładem świętych ojców, zgodnie uczymy poznania jednego i tego samego Syna, naszego Pana Jezusa
Chrystusa, zupełnego w Bóstwie i zupełnego w człowieczeństwie, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, złożonego z
rozumnej duszy i ciała, jednej natury z Ojcem, co do Bóstwa, i w tym samym czasie jednej natury z nami, co do człowieczeństwa, we wszystkim podobnego do nas z wyjątkiem grzechu, co do Boskości - zrodzonego z Ojca przed wiekami, ale jednocześnie, co do swego ludzkiego zrodzenia - narodzonego, jednego i tego samego Chrystusa, Syna, Pana, Jednorodzonego, rozpoznawanego w dwóch naturach, bez pomieszania, zmiany, podziału, ani oddzielania natur, w żaden sposób nie unieważniając różnic w naturach poprzez ich zjednoczenie, ale raczej zachowując poszczególne cechy każdej natury, które złożone razem kształtują jedną osobę i egzystencję, nie częściową lub podzieloną na dwie osoby, ale jednego i tego samego Syna i Jednorodzone Słowo Boże, Pana Jezusa Chrystusa, jak od najdawniejszych czasów mówili o nim prorocy, i jak sam nasz Pan Jezus Chrystus nas uczył oraz jak przekazały nam to wyznania ojców.
Biorąc przykład z Jeszuy i apostołów, którzy wszelkie swe nauczanie wywodzili z Tanach (ST) i w oparciu właśnie o Pismo
argumentowali (słynne: Napisano...), postarajmy się tam znaleźć wyjaśnienie i źródło tego tytułu.
Możemy w nim przeczytać, że tytuł ten był używany w trzech różnych znaczeniach. Odnoszono go do:
a) całego Izraela
2Mojż4:22BW
I powiesz do faraona: Tak mówi Pan (JHWH): Moim synem pierworodnym jest Izrael.
Ps. 82:6 BW
Rzekłem: Wyście bogami i wy wszyscy jesteście synami Najwyższego.
b) królów izraelskich
1 Kron 22:9,1 0 BW
Ale oto narodzi ci się syn, on będzie mężem spokoju, i Ja sprawię, że dozna spokoju od wszystkich swoich nieprzyjaciół wokoło;
imię jego będzie Salomon i za jego czasów dam pokój i wytchnienie Izraelowi. On zbuduje świątynię dla imienia mojego, on też
będzie mi synem, a Ja będę mu ojcem, i utwierdzę tron jego królestwa nad Izraelem na wieki.
c) aniołów:
Job 2:1 BW
I zdarzyło się pewnego dnia, że przybyli synowie Boży, aby się stawić przed Panem (JHWH); wśród nich przybył też i szatan, aby się stawić przed Panem (JHWH).
Oprócz wspomnianych wersetów warto też przeczytać: Jr 3:4,19 31:9,20 Iz 1:2,4 45:11 63:16 64:8 Oz 2:1 11:1 5 Mojż 14:1
Zbadajmy czy rzeczywiście, jak to sugeruje AO, w cytowanych powyżej przykładach Pismo używa terminu "Syn Boży" w znaczeniu tytularnym, a nie wynikającym z przyczyn ontycznych.
Aby to stwierdzić w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości, należy ustalić kilka zasadniczych kwestii a mianowicie:
1. Czy byty duchowe i w szczególności Bóg, mogą się w ogóle rozmnażać?
Odpowiedź na to pytanie jest zdecydowane TAK:
Isa 66:9 Cóżbym Ja, który otwieram żywot, rodzić nie miał? mówi Pan (JHWH). Cóżbym Ja, który to czynię, że rodzą, zawartym był? mówi Bóg twój.
Gen 6:4 A byli olbrzymowie na ziemi w one dni; nawet i potem, gdy weszli synowie Boży do córek ludzkich, rodziły im syny. A cić są mocarze, którzy od wieku byli mężowie sławni.
Psa 2:7 Opowiem ten dekret: Pan (JHWH).rzekł do mnie: Syn mój jesteś ty, Jam ciebie dziś spłodził.
Jas 1:17 Wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały z góry jest, zstępujący od Ojca światłości, u którego nie masz odmiany, ani zaćmienia na wstecz się wracającego.
Jas 1:18 Który, przeto że chciał, porodził nas słowem prawdy ku temu, żebyśmy byli niejakiemi pierwiastkami stworzenia jego.
2.W jaki sposób rozmnaża się Bóg?
Przez / za pomocą Słowa. To może się wydawać na początku dziwne, ale szybko przestaje być takim gdy się nad tym trochę dłużej zastanowimy, bowiem nie potrzeba zbyt dużo czasu aby sobie uświadomić, że metodą czy wręcz narzędziem działania w rzeczywistości duchowej musi być element tej, a nie materialnej rzeczywistości z tej chociażby racji, że to w tej domenie powstaje i z niej wyłania się koncept działania ubrany w formę jego ekspresji.
Kolokwialnie mówiąc, nie sposób wyobrazić sobie aktu stworzenia przy użyciu metod lub narzędzi przynależnych do rzeczywistości materialnej tzn tej która jest dopiero stwarzana.
A oto dowody Pisma:
Psa 82:6 Jam rzekł: Bogowieście, a synami Najwyższego wy wszyscy jesteście.
Joh 10:35 Jeźliżeć one nazwał bogami, do których się stało słowo Boże, a nie może być Pismo skażone;
Joh 10:36 A mnie, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy mówicie: Bluźnisz, żem rzekł: Jestem Synem Bożym?
Joh 1:14 A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy.
1Pe 1:23 Odrodzeni będąc nie z nasienia skazitelnego, ale z nieskazitelnego przez słowo Boże żywe i trwające na wieki.
Joh 1:12 Lecz którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego.
Joh 1:13 Którzy nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są.
3. Kim są, w jakiej postaci występują, na ziemi synowie boży?
To ludzie:
a) pierwszy człowiek - człowiek ziemski – stworzony - Adam (jeden osobnik)
b) drugi człowiek – człowiek niebieski (duchowy) – zrodzony w gatunku pierwszego człowieka z nasienia boskiego [słowo - jednorodzony] – Jezus (jeden osobnik)
b’) człowiek odrodzony – na nowo narodzony – zrodzony z ducha Boga przez wiarę w słowo boże – liczba nieznana lecz ograniczona do tzw. pełni kościoła
c) posłańcy boży – aniołowie – ci okazują się na ziemi na ściśle określony czas związany z rodzajem misji z jaką zostali posłani. Ukazują się ludziom w różnych formach, czasami w pełni zmaterializowanej- formie cielesnej, ale w ciałach funkcjonujących niejako na innym poziomie energetycznym
4. Kim są, w jakiej postaci występują we wszechświecie synowie boży?
To byty „w pełni” duchowe tzn. duchy występujące w ciałach duchowych. To ci właśnie pełnią funkcję aniołów.
…..
Artur Olczykowski najwyraźniej nie rozumie istoty synostwa Bożego, która odnosi się stricte do duchowego [pierwotnej siły ożywiającej] elementu pokrewieństwa bez względu na to czy i w jakiej formie ono ma miejsce. Widać to wyraźnie na przykładzie pierwszego człowieka ziemskiego, który pomimo swej cielesnej formy zawiera wyżej wspomniany element. Ten element potwierdza jego pochodzenie w aspekcie ontologicznym, jako syna [potomka] Boga, czemu daje Pismo wyraz adekwatnie w tym właśnie kontekście nazywając tego osobnika synem Bożym
To nie jest tytuł, lecz nazwa, której desygnat zawiera określenie natury rzeczy, wynikającej z racji pokrewieństwa, na co nieomylnie wskazuje desygnat wyrażenia syn.
Wszystkie przytoczone przez AO przykłady z Tanach potwierdzają słuszność opisanej przeze mnie zasady.
Słowo boże to słowo żywota, słowo ożywiające, słowo rodzące, rodzące na nowo – odradzające w istniejącym już [żyjącym biologicznie] osobniku.
Te faktyczne-rzeczywiste zmiany wewnętrzne są z racji swej natury niewidoczne dla oka i stąd niektórzy ludzie, z jednej strony nieświadomi jej prawdziwego źródła, z drugiej zaś oglądając skutki jakie one rodzą w życiu osobnika doświadczającego takiej przemiany, ulegając złudzie powierzchownej oceny obserwowalnej rzeczywistości, przypisują desygnatowi rzeczy duchowej miano definiujące je w materialistycznej rzeczywistości.
Inaczej mówiąc, definiują źródło zachowań w sferze materialnej – na poziomie duszy, co staje się podstawą do wyrażania ich kumulatywnych własności w kategoriach tytularnych.
Czyniąc to negują duchowe [Boże] źródło zachowań, co uniemożliwia definiowanie ich w kategorii ontologicznej.
Takie stanowisko rodzi błędy, których ofiara padł również autor omawianego tu opracowania.
Ad:
2Mojż4:22BW
I powiesz do faraona: Tak mówi Pan (JHWH): Moim synem pierworodnym jest Izrael.
W tym przypadku jest mowa o potomstwie, duchowym pokrewieństwie [nasienia] Izraela, wcześniejszego Jakuba, któremu anioł Boży nadał takie imię w wyniku zwycięstwa jakie odniósł Jakub w walce jaką z nim stoczył.
Gen 35:10 I rzekł mu Bóg: Imię twoje jest Jakób; nie tylko będzie zwane imię twoje na potem Jakób, ale Izrael będzie imię twoje; i nazwał imię jego Izrael.
Zwraca tu uwagę na słowa „ rzekł mu Bóg”, które jak wiemy są słowami żywota,. Jeśli Bóg mówi do Jakuba „będzie imię twoje Izrael” to rozumiemy, że to imię będzie desygnowało cechy, na nowo-narodzonego, narodzonego z Boga osobnika, który z natury rzeczy stał się od momentu tej Bożej deklaracji Jego synem – synem Bożym.
Ad:
Ps. 82:6 BW
Rzekłem: Wyście bogami i wy wszyscy jesteście synami Najwyższego.
Najwyższy wypowiada te słowa znajdując się w zgromadzeniu Bożym (Ps. 82:1), a nie jak sugeruje to Olczykowski, "całego Izraela". To Bogowie (wer 6), pochodzący z Boga [zrodzeni, na nowo-narodzeni czy stworzeni] są synami Najwyższego, Bogami, do których się tu On zwraca.
O tym że ta grupa ludzi to z pewnością zrodzeni z Boga synowie Boży świadczy sam Pan Jezus mówiąc:
Joh 10:35 Jeźliżeć one nazwał bogami, do których się stało słowo Boże, a nie może być Pismo skażone;
Joh 10:36 A mnie, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, wy mówicie: Bluźnisz, żem rzekł: Jestem Synem Bożym?
Pan Jezus stwierdza, że słowa Boga nie mogą być skażone, tj. nie ulegają zmianie, nie dewaluują się, znaczą dokładnie to co znaczą tak dziś jak i wczoraj. A tam Bóg powiedział „ jesteście synami Najwyższego”, a nie jesteście obdarowani tytułem synów Najwyższego.
Ad:
b) królów izraelskich
1 Kron 22:9,1 0 BW
Ale oto narodzi ci się syn, on będzie mężem spokoju, i Ja sprawię, że dozna spokoju od wszystkich swoich nieprzyjaciół wokoło; imię jego będzie Salomon i za jego czasów dam pokój i wytchnienie Izraelowi. On zbuduje świątynię dla imienia mojego, on też będzie mi synem, a Ja będę mu ojcem, i utwierdzę tron jego królestwa nad Izraelem na wieki.
Niczym nieuzasadniona generalizacja.
Nazwanie jednego, dwóch, a nawet trzech królów "synem" w żaden sposób nie oznacza, że wszyscy są tak nazywani, zatem wniosek ogólny wyciągnięty tu przez Olczykowskiego jest nieprawdziwy.
Rozumiemy też, że w świetle znanej nam już teraz dobrze zasady, powyższy tekst jest świadectwem Bożego orzeczenia, które w naturalny sposób rodzi to co jest jego treścią, a zatem orzecznictwo Boże o synostwie Salomona jest niezaprzeczalnym dowodem jego ontycznego charakteru.
Ad:
c) aniołów:
Job 2:1 BW
I zdarzyło się pewnego dnia, że przybyli synowie Boży, aby się stawić przed Panem (JHWH); wśród nich przybył też i szatan, aby się stawić przed Panem (JHWH).
Nie ma niczego co wskazywałoby na "tytularne" użycie słowa "syn" również w odniesieniu do aniołów. Jest tu mowa o bytach [w pełni] duchowych, które biorą swój początek w Bogu, ojcu duchów (Hebrews 12:9).
Zatem tak jak w powyższych przypadkach tak i tu zwrot "syn" określa faktyczną relację pomiędzy osob[ą]ami tak nazwanymi, a ich ojcem i nie jest, jak to sugeruje AO tylko niewiele znaczącym "tytułem" oderwanym od desygnowanego znaczenia tego słowa.
Oprócz wspomnianych wersetów warto też przeczytać: Jr 3:4,19 31:9,20 Iz 1:2,4 45:11 63:16 64:8 Oz 2:1 11:1 5 Mojż 14:1
Z uwagi na ogólnikowe potraktowanie tych tekstów przez ich autora pozostawiam je bez komentarza.
Piśmiennictwo apokryficzne i talmudyczne dostarcza nam dodatkowego materiału dowodowego, potwierdzającego, że tytuł ten
był w czasach biblijnych terminem szerszym znaczeniowo, niż w rozumieniu trynitarnego chrześcijaństwa.
W swojej książce „Jezus Żyd” Geza Vermes pisze:
„Spośród zastosowań omawianego tytułu odnotowanych przez badaczy dwa zasługują na szczególną uwagę z tego
powodu, że stanowią rozwinięcie tendencji zapoczątkowanych w Starym Testamencie. Wprawdzie „synami Bożymi”
zostali nazwani wszyscy Żydzi, tytuł ten zaczął jednak być chętniej nadawany sprawiedliwym, a w całkiem szczególnym
znaczeniu – najbardziej prawemu wśród wszystkich sprawiedliwych, Mesjaszowi, synowi Dawida.
Kończąc swe upomnienie na temat społecznej odpowiedzialności, autor Eklezjastyka, Jezus ben Syrach, zachęca swych
czytelników do troski o innych:
„Bądź ojcem dla sierot,
A jakby mężem dla wdów,
A Bóg nazwie cię synem
I zmiłuje się nad tobą,
I wyrwie cię z dołu.” (Syr 4:10)
W zbliżonym tonie autor Mądrości Salomona przywołuje słowa niegodziwców dotyczące sprawiedliwego:
„Zobaczmy, czy prawdziwe są jego słowa, wybadajmy, co będzie przy jego zgonie. Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg
ujmie się za nim i wyrwie go z rąk przeciwników.” Mdr.2:17-18
W Księdze Jubileuszów Bóg zwraca się do Izraelitów o obrzezanych sercach i napełnionych duchem świętym:
„Ja będę im ojcem, a oni będą mi synami. Wszyscy oni zostaną nazwani „synami Boga żywego”. Każdy anioł i duch pozna (...),
że są moimi synami, a ja jestem ich ojcem w uczciwości i sprawiedliwości. I będę ich kochał.” Księga Jubileuszów 1:24-25
Opisując dni Mesjasza, poeta będący autorem XVII Psalmu Salomona stawia znak równości pomiędzy dobrocią, a byciem synem Bożym.
„Wtedy zgromadzi lud święty, który poprowadzi w sprawiedliwości (...).
Nie dozwoli, aby nieprawość wśród nich zamieszkała,
I żaden zły człowiek nie zamieszka wraz z nimi.
Rozpozna ich, ponieważ wszyscy są synami ich Boga.”
(...)
Moralizujący wydźwięk, częsty w apokryfach i pseudoepigrafach (syn Boży = sprawiedliwy), pojawia się również u Filona oraz w literaturze rabinicznej – ze szczególnym odniesieniem do tych, którzy pozostają wierni boskim przykazaniom. W swym komentarzu do wersetu Pwt 13:19 w połączeniu z Pwt. 14:1 ”Jeśli będziesz słuchał głosu Pana, (...) przestrzegając wszystkich poleceń (...) i czyniąc to, co słuszne jest w oczach Pana, Boga twego. (...) Jesteście synami (...) Boga.” Filon tłumaczy, że Bóg oświadcza tym samym: „Tę obietnicę poświadcza Prawo w miejscu, gdzie mówi, że ci, którzy czynią, „co miłe jest” naturze i co jest „dobre”, są synami Bożymi.” De specialibus legibus 1, 318
Z kolei Akiba głosi:
„Umiłowanymi są Izraelici, ponieważ są nazwani synami Bożymi. Z jeszcze większej miłości do nich powiedziano im, że są
nazwani synami Bożymi; jak jest napisane: „Jesteście synami Pana, waszego Boga” Miszna Pirke Awot 3:14
Działający w połowie trzeciego stulecia po Chr. nauczyciel Rabbi Lazar (Eleazar ben Pedar) podaje bardzo szczegółowy wykład tego dawnego nauczania w Talmudzie Palestyńskim.
„Kiedy Izraelici czynią wolę Świętego, niech będzie błogosławiony, są nazwani synami, kiedy jednak nie czynią jego woli, nie są
nazwani synami.” Talmud Jerozolimski Kidduszin 61c
Odniosłem się już częściowo do powyższych kwestii.
Nie będę tego rozwijał dalej z tej samej przyczyny, dla której autor tego opracowania nie traktuje wypowiedzi teologów z IV i V wieku n.e. za znaczące "dowody" w omawianym tu temacie.
(...)
Wyraźne zamiłowanie Jezusa do nazywania Boga swoim Ojcem stało się przedmiotem wielu uczonych dyskusji.
Zamiłowanie?
Czy Olczykowski sugeruje tu, że nie wiadomo kto jest ojcem Jezusa?
Czy sugeruje że jest nim Józef?
Nie da się pominąć odpowiedzi na te właśnie pytania w rozważaniach o znaczeniu zwrotu "syn Boży" i dobrze by się stało gdyby Olczykowski udzielił ich publicznie w sposób nie budzący jakichkolwiek niedomówień, a to szczególnie w kontekście John 14:11 i John 16:28.
Jest rzeczą powszechnie przyjętą, że Jezus zwracał się do Boga po aramejsku oraz, że jego zwyczajowa forma inwokacji, „Abba”, przetrwała nie tylko w Ewangelii Marka, wraz z wyjaśniającą grecką glosą: „Ojcze” (Mk 14:36 por. Mt. 26:39; Łk. 22:42), lecz również w modlitwach praktykowanych w Kościołach Pawłowych:
„Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze!” (Gal. 4:6).
„Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, (...) ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: „Abba,
Ojcze!” (Rzym.8:15).
Doprawdy rewelacyjne są te spostrzeżenia Olczykowskiego: "w Kościołach Pawłowych"(sic!).
Warto byłoby ustalić ponad wszelką wątpliwość czy Paweł głosił swoją tj Pawłową ewangelię, czy zakładał swoje-Pawłowe kościoły i czy przypadkiem nie oszukiwał nas (a wtedy i Pismo) zapewniając w każdym liście (wstępne pozdrowienie), że jest posłańcem Bożym?
Dobrze byłoby aby Olczykowki wyjaśnił swoje stanowisko również w tej kwestii.
Ponadto nie tylko twierdzi się, że słowo Abba „należy z całą pewnością traktować jako oznakę stylu Jezusa”, lecz powiada się także, że jest ono „nie do pomyślenia w słownictwie modlitewnym ówczesnego judaizmu”.
Zachodzi pytanie w jaki sposób poważnie potraktować taki argument, skoro „styl” Jezusa łamał wszelkie świętości judaizmu w sposób najbardziej ostentacyjny ze wszystkich możliwych? Nie dość tego że się synem Boga ogłaszał i zdaniem wyznawców judaizmu w ten sposób czynił się Bogiem, uzdrawiał w sabat przykazania sabatu jawnie przestępując to jeszcze był w bezpośrednim kontakcie z bliżej nieokreślonym przywódcą religijnym i twierdził, że tym przywódcą był Jego Ojciec [Bóg], z którym On pozostaje w całkowitej jedności ducha?
I czegóż więcej można się od wyznawców judaizmu spodziewać, skoro te wyżej opisane okropne przestępstwa Jezusa doprowadziły ich, do słusznego z ich punktu widzenia przekonania, że człowiek postępujący w tym stylu zasługuje bezdyskusyjnie na śmierć i w tak klasycznym dla ich stylu postępowania w takich przypadkach Jego też zamordowali, tym razem tylko rękoma okupanta ich kraju?
W myśl innego podnoszonego twierdzenia, określając Boga mianem Ojca, Jezus objawia, że ma świadomość swego wyłącznego i niepodzielnego synostwa.
Czy te kategoryczne i pobieżne stwierdzenia teologiczne w wystarczającym stopniu uwzględniają fakty należące do żydowskiej historii?
Doprawdy nie wiem co dostarcza wyznawcom judaizmu przekonania o tym, że zachowanie Jezusa musiało „uwzględniać fakty należące do żydowskiej historii”.
Czy zajmując takie stanowisko Żydzi nie dowodzą, że historia żydowska jest dla nich bardziej boska niż Bóg, który się w historię tego narodu tak mocno wpisał i przez posłanie Jezusa zachowującego się w tym „Jego stylu” dalej ją kształtował?
Na przykład, podczas gdy zwyczajowym zwrotem pobiblijnych modlitw jest: „Panie wszechświata”, jedną z wyróżniających cech pobożności chasydejskiej jest obecny w niej zwyczaj mówienia o Bogu właśnie jako o Ojcu.
„Starożytni chasydejczycy poświęcali godzinę (skupiając się przed modlitwą), aby zwrócić swe serca do swego Ojca w niebiosach.” Miszna Berachot 5:1
Mówił kiedyś [w swoim stylu] Jezus do Żydów: Mat 23:19 Głupi i ślepi! albowiem cóż większego jest? dar, czyli ołtarz, który poświęca dar?, ale jak widać tego też starożytni chasydejczycy nie zrozumieli.
Z kolei poniższa anegdota opowiada o pewnym chasydejczyku, Chananie, wnuku Choniego Zakreślającego Koło i bliskim krewnym Chilkii, (obaj byli charyzmatycznymi przywoływaczami deszczu).
„Kiedy świat spragniony był deszczu, rabbiowie mieli zwyczaj wysyłać do niego dzieci ze szkoły, które chwytały połę jego
płaszcza i mówiły: „Abba, Abba, daj nam deszcz!”. On powiadał do Boga: „Panie wszechświata, wyświadcz łaskę niepotrafiącym odróżnić tego Abba, który daje deszcz, od tego Abba, który deszczu nie daje.” Talmud Babiloński Taanit 23b.
Mimo, że tekst ten prawdopodobnie jest nieco zniekształcony, wydaje się, że zasadniczym wypływającym z niego wnioskiem – w zakresie, który nas tu interesuje – jest ten, iż dla charyzmatyka Chanana, podobnie jak dla Jezusa, Bóg
to Abba. Nawiasem mówiąc, tekst ten stanowi ciekawe potwierdzenie słów Jezusa (w ich głębszej warstwie) zapisanych u Mateusza: „Nikogo (...) na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” Mt. 23:9
Intencję Jezusa można wyrazić następująco: „Nie okazujcie waszemu Abba na ziemi, waszemu nauczycielowi religijnemu, takiego szacunku i takiej miłości, jakie winniście jedynie waszemu Abba w niebie”. I odwrotnie, jak wskazuje na to kontekst, jest to również upomnienie skierowane pod adresem nauczyciela religijnego, aby nie ściągał ku własnej osobie czci i szacunku, należących się przede wszystkim Bogu.
Powstrzymuję się od komentarza tej części wypowiedzi bowiem moim celem jest komentowanie omawianego zagadnienia w świetle Pisma, a nie anegdot.
Jeśli rozumowanie przeprowadzone na tych stronach jest poprawne, to najwcześniejsze stosowanie tytułu „syn Boży” w stosunku do Jezusa ma swe źródła w jego działalności jako cudotwórcy i egzorcysty oraz w jego własnej świadomości bezpośredniego i zażyłego związku z Ojcem niebieskim.
To dobrze, że wnioski tu stawiane są wyrażone w formie warunkowej. Gdyby Olczykowski tego nie uczynił należałoby je bezwzględnie uznać za nielogiczne i fałszywe, w tej sytuacji jednak są tylko fałszywe.
Jeśli dobrze rozumiem powyższe zdanie to wynika z niego, jak sugeruje AO , że Jezus sam siebie „tytułował” synem Bożym i w dodatku czynił to na podstawie swej „własnej świadomości”, a zatem że wygadywał te judaistyczne brednie już od czasu gdy był jeszcze dwunastoletnim chłopcem!
Rodzi się tutaj zasadnicze pytanie: czy Jezus był poczytalny? I jeśli wierzyć świadectwu ewangelisty Jana o stosunku Żydów w tej sprawie, to okazuje się że oni doskonale wiedzieli o tym, że Jezus był opętany złym duchem: Joh 8:48 Odpowiedzieli tedy Żydowie i rzekli mu: Izali my nie dobrze mówimy, żeś ty jest Samarytanin i dyjabelstwo masz?
Z powyższego wynika wyraźnie, że opracowanie Artura Olczykowskiego konfrontuje czytelnik zmuszając go do zajęcia jednego z dwóch możliwych stanowisk w omawianej kwestii: albo akceptujemy światopogląd judaistyczny i wynikające z niego stanowisko w sprawie Jezusa, albo akceptujemy świadectwo Nowego Testamentu i chrześcijańską interpretację historycznych zdarzeń tam opisanych.
Jezus jest albo opętanym wariatem jak go przedstawiają judaiści, albo jednorodzonym synem Boga, Panem i Zbawicielem jak to relacjonuje Nowy Testament.
(...)
Na koniec trzeba powiedzieć słowo o zasypywaniu przepaści dzielącej syna Bożego od Boga.
Nie ma przepaści pomierzy synem Boga i Bogiem. Wiedzieli już o tym współcześni Jezusowi Żydzi, którzy tylko z racji braku wiary w Jego pochodzenie, a nie z powodu nieprawdziwości samej zasady, oskarżali Jezusa o to, że sam czyni się Bogiem nazywając się tylko synem Boga.
Żadna z ewangelii synoptycznych nie próbuje tego dokonać.
Bowiem nie było celem ewangelistów udowadnianie absurdalnych tez, których nikt za czasów Jezusa jeszcze nie wymyślił.
W rzeczy samej, nie jest przesadą twierdzenie, że dla żyjącego w pierwszym stuleciu po Chr. palestyńskiego Żyda utożsamienie jakiejkolwiek współczesnej mu postaci historycznej z Bogiem było czymś nie do pomyślenia.
Z całą pewnością stwierdzenie takie nie mogłoby zostać wypowiedziane publicznie, w obecności ludzi, na których myślenie oddziaływały całe stulecia biblijnej religii monoteistycznej. Paweł, Żyd z Tarsu, obeznany ze światem grecko-rzymskim, trzyma się z dala od tego typu sformułowań. Nawet wprowadzający do swych pism silny ładunek teologii autor czwartej Ewangelii, pisząc dwa pokolenia później niż synoptycy, wykazuje zrozumiałą powściągliwość.
No ale takie stanowisko palestyńskich Żydów w najmniejszym nawet stopniu nie ogranicza działanie Boga, który wbrew ich poglądom posłał syna swego jak o tym zapewnia apostoł Paweł: Gal_4:4 Lecz gdy przyszło wypełnienie czasu, posłał Bóg onego Syna swego, który się urodził z niewiasty, który się stał pod zakonem,
W rzeczy samej nawet autor czwartej Ewangelii mimo swojej jakoby powściągliwości (czyżby się powściągał ze względu na Żydów?), nie omieszkał wyłuszczyć ze wszelkimi szczegółami jak słowo stało się ciałem.
Jeden z dobrze znanych i bynajmniej nie radykalnych współczesnych badaczy Nowego Testamentu jest zdania, że w tych nielicznych przypadkach, w których zdarza się, iż w niektórych listach Nowego Testamentu do Jezusa stosuje się tytuł „Bóg”, sens tego określenia nigdy nie wykracza poza rozumienie pojęcia wywyższonego Pana oraz uosobionego objawienia.
A co z Żydem Tomaszem, który i Panem i Bogiem Jezusa nazwał?
Czy ten współczesny badacz nie zauważył tego stwierdzenia w Nowym Testamencie?
Dopiero kiedy nie-Żydzi zaczęli głosić żydowską Ewangelię zhellenizowanym ludom cesarstwa rzymskiego, zanikły wspomniane wahania i puściły hamulce językowe. Paweł oraz ów prawdziwy hellenista, autor Listu do Hebrajczyków,
zadowalali się wyrażeniami takimi jak: „obraz Boga” (2 Kor. 4:4; Kol.1:15) lub „odblask Jego [Bożej] chwały i odbicie Jego [Bożej] istoty” (Hebr.1:3). Nie ma żadnych wątpliwości, że nie podpisaliby się oni pod takimi sformułowaniami, jakich używał w pierwszej dekadzie drugiego stulecia po Chr. mieszkający w Syrii Ignacy
Antiocheński. Ignacemu bez najmniejszego trudu przychodziło mówienie o Jezusie jako o „Bogu naszym” oraz o „Bogu, który uczynił was tak mądrymi”.
Nie jest słusznym dopatrywanie się źródeł "puszczenia hamulców" w przekazie nie-Żydów, tak jak absurdem jest nazwanie Ewangelii "żydowską".
Ewangelia jest Boża, a nie ludzka, zatem nazywanie jej żydowską, hellenistyczną polską czy jakąkolwiek inną niż Bożą, jest nieuzasadnione.
Podobnie ma się sprawa kryterium oceny poprawności, i w rezultacie prawdziwości przesłania biblijnego. To że słownictwo Nowego Testamentu wykracza poza ramy judaistycznego punktu widzenia w sprawie ontycznego aspektu statusu osoby Jezusa, nie jest dowodem na brak „hamulców językowych” autorów Nowego Testament, lecz na mocno zaciągnięty hamulec ręczny judaizmu w sferze duchowej, czego sam Pan Jezus dał dostateczny wyraz ganiąc Żydowskich przywódców duchowych:
Mat 23:29 Biada wam, nauczeni w Piśmie i Faryzeuszowie obłudni! iż budujecie groby proroków, i zdobicie nagrobki sprawiedliwych,
Tego, czy sam Jezus byłby oszołomiony tymi słowami czy może zły lub smutny z ich powodu, nigdy się nie dowiemy.
Jedno wszelako jest pewne. Kiedy później chrześcijaństwo zabrało się do określenia znaczenia terminu „syn Boży” w swoim Credo, sparafrazowana jego forma, jaką utworzyło – „Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z
Boga prawdziwego (...), współistotny Ojcu” – czerpała swą inspirację nie z rdzennego języka i nauczania Galilejczyka Jezusa ani nawet nie od Pawła, Żyda żyjącego w diasporze, lecz z nieżydowsko-chrześcijańskiej interpretacji Ewangelii,
dostosowanej do umysłowości całkowicie obcego Żydom świata pogańskiego hellenizmu.”
Rozważmy, pomijając wnioski trynitarian, które nota bene również uważam za fałszywe, zasadność przymiotów wyrażonych w słowach Credo:
Ad " Bóg z Boga" - Psalm 2:7 "Opowiem ten dekret: Pan rzekł do mnie: Syn mój jesteś ty, Jam ciebie dziś spłodził."
Matthew 1:20 "A gdy on o tem zamyślał, oto mu się Anioł Pański we śnie ukazał, mówiąc: Józefie, synu Dawidów! nie bój się przyjąć Maryi, żony twojej; albowiem, co się w niej poczęło, z Ducha Świętego jest."
Ad "Światłość ze Światłości" - John 1:9 "Tenci był tą prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka, przychodzącego na świat."
Ad "Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego" - I John 5:20 "A wiemy, iż Syn Boży przyszedł i dał nam zmysł, abyśmy poznali onego prawdziwego Boga, i jesteśmy w onym prawdziwym, to jest w Synu jego, Jezusie Chrystusie; tenci jest prawdziwy Bóg i żywot wieczny."
Ad "współistotny Ojcu” – naturalnie, tj. jak wskazuje zależność ojciec-syn, ten drugi nie może być współistotny, bowiem istnienie tego pierwszego jest koniecznym warunkiem zaistnienia tego drugiego, zatem pierwszy musiał istnieć zanim powstał drugi.
Przechodząc do Nowego Testamentu widzimy, że oprócz Jeszuy termin ten jest przypisywany także Adamowi i wszystkim wierzącym jako ludowi Bożemu:
Łk 3:38 BT
syna Adama, syna Bożego.
Gal 3:26 BW
Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
Możemy więc, zauważyć, że tytuł Syn Boży, nie jest, jak wielu sądzi, ekskluzywnym tytułem przynależnym tylko Jeszui Mesjaszowi, lecz znanym z Tanach i piśmiennictwa religijnego judaizmu tytułem określającym szczególną bliskość z Bogiem, odzwierciedlanie Jego obrazu i bycie Bożym reprezentantem. Zobacz mój artykuł Szaliach - posłaniec Boży.
Rzeczywiście, nie tylko Jezus jest nazywany synem Bożym w Biblii.
Jednak, jak błędnie konkluduje Olczykowski, Biblia nie nazywa synem Bożym nikogo z racji "szczególnej bliskości z Bogiem", lecz z faktu poczęcia się z Boga (patrz wyżej). To fakt, że wynikające z przyczyny „pokrewieństwa” cechy Boże, manifestują się w otaczającej nas rzeczywistości odzwierciedleniem natury Boga. Nie są one przyczyną dla której Biblia używa takiego właśnie zwrotu w odniesieniu do osobnika określonego mianem syna Bożego, lecz adekwatnym stwierdzeniem [ontycznego] statusu danego osobnika.
Paweł w Rzym 8 rzuca światło na to, że szczególną cechą Bożego synostwa jest bliskość z Ojcem, będąca wynikiem posiadania Jego ducha.
Rzym 8:14-16 BW
Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy.
Doprawdy, czego nie rozumie Olczykowski w słowach "Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy"!???
Jesteśmy, i jesteśmy nazwani to dwa zupełnie różne stany rzeczy.
Można być (słusznie bądź nie) nazwanym kimkolwiek/czymkolwiek, jednak być można tylko w taki sposób, w jaki jest to doskonale zgodne z desygnatem danego słowa.
W odniesieniu do fragmentu z Rzym. 8:15 twierdzi się czasami, że użycie tam (oraz w Gal. 4:3-7; Ef. 1:5) przez Pawła słowa „usynowienie” wskazuje na fakt adopcji i to, że synostwo wierzących różni się od synostwa Syna Bożego, który jest synem naturalnym. Argumentacja ta ma jedną słabą stronę. Nie uwzględnia faktu, że przytoczone wersety nie są jedynymi, które używają obrazu bycia synem. Drugą grupę wersetów stanowią takie teksty jak Jana 3:3; 1 Jana 3:9; 1 Ptr. 1:23 2:2; Jk. 1:18. Te wersety używają obrazu zrodzenia i posiadania tej samej natury, co ten, który zrodzenia tego dokonał.
Zatem co jeszcze nie jest jasne?
Gdyby autor tego opracowania czytał słowa Biblii w znaczeniu zgodnym z ich desygnatami, bez przypisywania im alegorycznych znaczeń, wtedy zrodzenie oznaczałoby (zgodnie z desygnatem tego słowa) zrodzenie, a nie urojony "obraz zrodzenia".
Słowa ewangelii Jana "Którzy nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są." (John 1:13 ) nie są obrazowym opisem bliżej nieokreślonego zdarzenia, lecz opisują rzeczywisty status każdego kto się z Boga narodził poprzez słowo Boże.
Ten fakt jest znaczeniowym rdzeniem desygnatu syn Boży/dzieci Boże, o czym Paweł doskonale wiedział.
Paweł użył słowa „usynowienie” nie po to, aby zaprzeczyć faktowi, że jesteśmy „synami naturalnymi”, czyli posiadającymi Bożą naturę,
W rzeczy samej, skąd zatem dalsze dywagacje?
ale używając znanego mu z Biblii Hebrajskiej obrazu niewolnika dziedziczącego majątek swego pana (1 Mojż 15:2), nawiazał do wcześniejszych swoich wypowiedzi, pokazujących stan człowieka jako niewolnika grzechu, i używając, tego małego słówka, połączył ideę naszej niechlubnej przeszłości ze świetlaną przyszłością jako dziedziców Boga. Jego celem było zwrócenie uwagi na dziedzictwo i fakt, że nie jesteśmy już dłużej niewolnikami.
Żadna z wypowiedzi apostołów nie używa pojęcia "obrazu" zrodzenia, lecz wszystkie one potwierdzają fakt zrodzenia się z Boga, bez którego nazywanie się dzieckiem Bożym jest jedynie aspiracją kompletnie pozbawioną esencji.
Nie przeczy to jednak wypowiedziom innych apostołów, którzy pragnąc podkreślić ideę posiadania tej samej natury i w związku z tym nawołując do odpowiedniego do niej zachowania, używali obrazu „zrodzenia” w Bożej rodzinie, w której Jeszua jest naszym bratem (Hebr. 2:11), choć będąc pierworodnym zajmuje wywyższoną pozycję.
Zrodzenia w „Bożej rodzinie”, co to znaczy?
Jak, zdaniem Olczykowskiego człowiek się rodzi w „Bożej rodzinie”?
Jak się w niej znalazł Jezus?
I od kiedy to Jezus jest naszym „pierworodnym”… bratem???
Wracając do wcześniejszej wypowiedzi o bliskości z Bogiem, w Tanach podobną bliskość dzielił pomazany król Izraela, będąc nazwany jego synem (patrz 1 Kron.22:10). Z tego też powodu, tytuł Syn Boży stał się w szczególny sposób synonimem Mesjasza - króla Izraela.
Widać to w NT na przykładzie wypowiedzi Piotra w Mt 16:16
Mt 16:16 BW
A odpowiadając Szymon Piotr rzekł: Tyś jest Chrystus (Mesjasz), Syn Boga żywego.
oraz paralelnych opisów tego wydarzenia w Mk 8:29 i Łk 9:20, gdzie autorzy poprzestają na stwierdzeniu, że jest on Mesjaszem, bez dodania frazy Syn Boga żywego, co byłoby dziwnym zachowaniem, gdyby fraza ta niosła ze sobą znaczenie jakie nadają jej współcześnie trynitarianie.
Podobnie Jan 1:49 pokazuje, że były to terminy prawie równoznaczne:
Jana 1:49 BW
Odpowiedział mu Natanael: Mistrzu! Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela.
W Łk 1:32 zaraz po nazwaniu Jeszui Synem Najwyższego, Ewangelista mówi, że będzie on królem na tronie Dawida:
Łk. 1:3 2BW
Ten będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego. I da mu Pan (JHWH) Bóg, tron jego ojca Dawida.
To rozumienie równoznaczności tytułów Mesjasz = król Izraela = Syn Boży wywodzi się z Psalmu 2, gdzie wszystkie te tytuły padają w odniesieniu do jednej osoby – Mesjasza:
Ps. 2:2,6,7 BW
2 I książęta zmawiają się społem przeciw Panu (JHWH) i Pomazańcowi (Mesjaszowi) jego...6 Ja ustanowiłem króla mego na Syjonie, świętej górze mojej. 7 Ogłoszę zarządzenie Pana (JHWH): Rzekł do mnie: Synem moim jesteś, dziś cię zrodziłem.
Rażący brak dysertacji pomiędzy statusem danej osoby w kontekście ontyczny i statusem funkcyjnym tej osoby, sprowadza Olczykowskiego na manowce nie tylko dogmatyczne ale też czysto logiczne.
Jezus jest synem Boga ponieważ został przez Boga spłodzony – mówi o tym Psalm 2.
Jezus jest Mesjaszem bowiem został powołany do spełnienia tej roli przez Boga i do jej spełnienia uposażony poprzez „pomazanie” Duchem świętym.
Ten sam Jezus został ustanowiony królem na Syjonie z woli Boga Ojca.
Tu warto zaznaczyć, że nie istnieje coś takiego jak głoszone przez trynitarian wieczne synostwo Syna Bożego, ani ariańskie zrodzenie przed wiekami.
Zgoda, nie istnieje.
Wspomniany już wcześniej fragment z Łk 1:32 mówi wyraźnie, że Jeszua, będzie nazwany Synem Bożym, co odnosi się do przyszłości. Psalm 2 zaś kieruje naszą uwagę na prorocze dzisiaj, co sugeruje konkretny, określony czas, a nie wieczność.
W tym miejscu koniecznym jest wskazanie, że pomimo niewątpliwej korelacji jaka występuje w cytowanych miejscach Pisma w kontekście czasu realizacji samego aktu poczęcia się Jezusa, nieuprawnionym jest argument o nazwaniu Jezusa Synem Bożym dopiero „w przyszłości” ze względu na zupełnie inny kontekst w jakim te słowa padają.
Wynika to z stąd, że tekst Łk 1:32 odnosi się do przyszłości, natomiast omawiane tu orzeczenie z Psalmu 2 jest sformułowane w czasie teraźniejszym.
Anioł Pański informuje Marię w wersecie 31 ewangelii Łukasza o mających się wkrótce zrealizować wydarzeniach i instruuje ją jak ma się zachować wobec tych do przyszłości odnoszących się zdarzeń mówiąc: „poczniesz”, „porodzisz”, „nazwiesz imię jego Jezus”
Werset 32 jest kontynuacją tej narracji, naturalnie do tego samego okresu się odnoszącej, i z tej racji w takiej właśnie formie wypowiedziane: „będzie wielki”, „Synem Najwyższego będzie nazwany”, „da mu Pan Bóg stolicę Dawida, ojca jego”.
Żadne z powyższych stwierdzeń nie posiada konotacji przyczynowych, jak to usiłuje zasugerować w powyższym zdaniu AO.
Żeby nie rozpisywać się rozważając do jakiego momentu historii odnosi się owo dzisiaj, wspomnę tylko, że Paweł w swojej przemowie do Żydów w Antiochii Pizdyjskiej odnosi je do momentu wzbudzenia Izraelowi proroka zapowiadanego już przez Mojżesza, a które to wzbudzenie miało miejsce w czasie zanurzenia Jeszuy przez Jana, kiedy to został pomazany Duchem Świętym (stał się Mesjaszem):
Dz.Ap 13:32,33 BW
„I my zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tę obietnicę, którą dał ojcom, wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, Dzisiaj cię zrodziłem”
Obietnica, którą wspomina Paweł zapisana jest w Dewarim (5 Mojż.) 18:15
Dewarim 18:15 BW
„Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.”
Łk. 3:21,22 BW
21 A gdy wszystek lud przyjmował chrzest i gdy Jezus został ochrzczony i modlił się otworzyło się niebo 22 I zstąpił na niego
Duch Święty w postaci cielesnej jak gołębica, i odezwał się głos z nieba: Tyś jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem.
Zgadzam się niemal w całej rozciągłości z powyższą wypowiedzią Olczykowskiego z tą jednak różnicą, iż nie mogę pojąć jak słowa Ps 2 mówiące przecież o spłodzeniu (zrodzeniu) syna mogą wskazywać (jak sugeruje Olczykowski) na wzbudzenie "w czasie zanurzenia Jeszuy przez Jana,".
Zastanawia mnie również, jak można pomijać tak znaczącą różnicę w wypowiedzi Najwyższego z Ps 2 i słowami jakie padają w czasie chrztu. Czyżby dla Olczykowskiego „spłodzenie” i „umiłowanie” oznaczało jedno i to samo?
Istnieje pewne bardzo rozpowszechnione błędne mniemanie, że Paweł w Dz.Ap. 13:33 mówi o wzbudzeniu Jeszuy z martwych i dlatego Psalm 2 na który się powołuje także odnosi się do zmartwychwstania. Jednakże jak widzimy, Paweł, kiedy mówi o
wzbudzeniu z martwych (werset 34) powołuje się raczej na proroctwo Izajasza i Psalm 16. Psalm drugi dotyczy wypełnienia obietnicy danej ojcom (werset 32), obietnicy danej Dawidowi (2 Sam. 7:12) i wcześniej Mojżeszowi (5 Mojż. 18:15).
Wzbudzenie w wersecie 33 nie dotyczy zmartwychwstania, o którym jest mowa później, lecz powołania, powstania.
Faktycznie, wzbudzenie w wersecie 33 dotyczy powstania w znaczeniu początku istnienia, wzbudzeniu z nasienia Dawida. Mówienie o zmartwychwstaniu „z nasienia Dawida” jest pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Oczywistym jest zatem, że słowo wzbudził mówi tu o powstaniu w sensie poczęcia się do życia w wyniku spłodzenia/zrodzenia, co doskonale współbrzmi z przytoczonym przez apostoła Pawła dowodem w rzeczonej kwestii zawartym w Psalmie 2.
Nie jest zatem prawdą jakoby obietnica wzbudzenia [spłodzeni, zrodzenia] „proroka” odnosiła się w jakikolwiek sposób do zanurzenia Jeszuy.
Proroka można wzbudzić, ale nie spłodzić ani urodzić.
Olczykowski argumentuje zagadnienie należące do ściśle określonej kategorii rzeczy pojęciami należącymi do zupełnie innej kategorii co nieuchronnie prowadzi go do błędnych konkluzji.
To samo słowo pada na określenie „powstania” Teudasa i Judy Galilejczyka w Izraelu (Dz.Ap. 5:36,37). W przeciwieństwie do tych samozwańczych Mesjaszy, Jeszuę „wzbudził” sam Bóg, powołując go do tej służby.
Ale też to samo słowo pada na określenie wzbudzenia nasienia bratu w Matthew 22:24, Mark 12:19 i Luke 20:28 i nie muszę chyba nikogo przekonywać, że nie o zanurzaniu się w wodzie jest tu mowa.
Paweł naucza w Liście do Rzymian 1:4, że bycie Synem Bożym zostało potwierdzone w momencie zmartwychwstania Jeszuy, kiedy to stał się pierworodnym z umarłych.
Rzym. 1:4 BW
Który jednak według ducha uświęcenia został ustanowiony Synem Bożym w mocy przez zmartwychwstanie.
Zasadę „potwierdzenia” przez zmartwychwstanie widać też w Dz.Ap. 17:31
Dz.Ap, 17:31 BW
Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych.
Zmartwychwstanie Jezusa rzeczywiście potwierdza wiele aspektów tego co w stosunku do Jego osoby zostało wcześniej [intencjonalnie] zdeterminowane przez Boga, lecz istniało w sferze wiary/nadziei aż do chwili Jego śmierci.
Z tej przyczyny, potwierdzenie przez zmartwychwstanie odnosi się tylko i wyłącznie do aspektu działalności Jezusa, a nie do aspektu Jego natury, którą zawsze determinuje tylko i wyłącznie pochodzenie. Stąd wiemy, że tylko taki przekład biblijny, który precyzyjnie oddaje te zależności należy uznać za właściwy. Te które pozostawiają w tej kwestii jakiekolwiek niedomówienia (a ten na który powołuje się Olczykowski to właśnie czyni), należy uznać albo za słaby, albo w ogóle za niewłaściwy.
Podsumowując, tytuł Syna Bożego w przeciwieństwie do późniejszych spekulacji trynitarnego chrześcijaństwa, jawi się nam jako bogaty znaczeniowo termin odnoszony w Biblii jak i pozabiblijnym piśmiennictwie judaizmu do istot anielskich, ludu Bożego jak i samego Mesjasza. Nowotestamentowe użycie tego tytułu w stosunku do Jeszui sugeruje głównie jego trzecie znaczenie jako Mesjasza, króla Izraela, podkreśla też szczególną bliskość i zażyłość relacji Jeszui w stosunku do swego Boga, relacji podobnej do relacji pomiędzy ojcem a synem.
Podsumowując, termin "syn Boży" oznacza w Biblii syna Boga, osobę rodzaju męskiego zrodzoną z Boga. Taki stan rzeczy skutkuje występowaniem/posiadaniem jednej i tej samej natury, która wynika z naturalnych więzów zwanych potocznie pokrewieństwem, które w przypadku narodzin z Boga jest, w oczywisty sposób,tyczy się natury duchowej raczej niż cielesnej.
Zażyłość na którą powołuje się Olczykowski, jest konsekwencją więzów pokrewieństwa, a nie samą przyczyną usynowienia i z tej racji termin syn Boży oznacza syna Boga w kontekście ontycznym a nie tytularnym.
Mam nadzieję, że artykuł ten pozwoli niektórym spojrzeć bardziej krytycznie na fałszywą koncepcję Trójjedynego Boga, i skieruje ich wzrok na jedynego Boga Izraela, do którego, razem z naszym Panem Jeszuą Mesjaszem, będąc synami i
córkami Wszechmogącego (2 Kor 6:18) mamy prawo i przywilej zwracać się w ten intymny, bliski sposób: Abba, Ojcze!
(Rzym 8:15)
Artur Olczykowski [styczeń 2004/grudzień 2004]
Ja również wyrażam nadzieję że powyższe życzenie autora stanie się faktem.
Być może także sam autor będzie w stanie zauważyć jasną myśl zawartą we własnej wypowiedzi o tym, że to synostwo (związek wynikły z pochodzenia) jest fundamentem prawa i przywileju intymności z naszym Ojcem, a nie że to ta intymność nas dziećmi Jego czyni.