Merytoryczne podejście do tego zagadnienia wymaga, z przyczyn oczywistych, odwołania się do świadectwa Biblii i odrzucenia wszelkiego rodzaju uprzedzeń tak, aby pozwolić samej Biblii przemówić w tej kwestii wyraźnym i dobitnym głosem.
Uważam, że kluczowym dla zrozumienia biblijnego kontekstu tego zagadnienia są dwa, pozornie odległe w swej wymowie od sedna sprawy wersety Biblii a mianowicie:
Matthew 1:18: A narodzenie Jezusa Chrystusa takie było: Albowiem gdy Maryja, matka jego, poślubiona była Józefowi, pierwej niżeli się zeszli, znaleziona jest brzemienną z Ducha Świętego.
i
John 1:14: A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Oba traktują o dokładnie jednym i tym samym wydarzeniu historycznym, jakie miało miejsce już ponad dwa tysiące lat temu, a mianowicie o przyjściu na świat człowieka zwanego Jezusem, który okazał się być tym obiecanym przez Boga Chrystusem.
Nie ulega najmniejszej nawet wątpliwości, że świadectwo Biblii o okolicznościach poczęcia się tego człowieka należy przyjąć za decydujący argument w omawianej kwestii, jest ono bowiem świadectwem ducha świętego, co gwarantuje jego prawdziwość i jego obiektywny charakter.
Na wstępie chcę zwrócić uwagę na fakt, że zwrot narodzenie [gr. gennesis] w ewangelii Mateusza, mówi dokładnie to, co wyraża znaczenie tego słowa w języku oryginału tj o początku zaistnienia w ogóle, a nie o początku ukazania się w jakiejś określonej formie, wbrew szeroko rozpowszechnionej nauce instytucji religijnych głównego nurtu.
Gdyby chodziło tam o zaistnienie w jakiejś określonej formie, w odróżnieniu od zaistnienia w sensie bezwzględnym, Pismo święte musiałoby, zgodnie z faktycznym stanem rzeczy, dać świadectwo adekwatne dla takiego stanu rzeczy informując o tym w sposób wykluczający możliwość spekulowania w tej materii, a tak nie jest.
Zatem powyższe świadectwo Pisma o poczęciu się człowieka zwanego Jezusem Chrystusem należy przyjąć, zgodnie z desygnatem terminu gennesis - poczęcie się, za bezdyskusyjnie prawdziwy i dostateczny dowód na zapoczątkowanie istnienia, w sensie ontologicznym, osobowego bytu człowieczego, w rezultacie Jego poczęcia się w łonie Marii.
Ponieważ wiemy, że świadectwo ducha świętego jest nieodmiennie prawdziwe w całej swej rozciągłości rozumiemy, że prawdziwa wymowa treści dowolnie wybranego wersetu Biblii, nie może być sprzeczna z treścią jasnego przesłania zawartego w treści innego wersetu. Powyższe twierdzenie jest fundamentem zasady samo-uwiarygodnienia się treści Pisma świętego, zasady jego samo-tłumaczenia się.
Stając na tym niezachwianym fundamencie rozumiemy, że treść Joh 1:1 z całą stanowczością nie koliduje z przesłaniem zawartym w Mat 1:18, a zatem że podmiotem tego zdania nie jest, jak to się powszechnie rozumie, osobowy byt duchowy zwany Logos’em, który następnie wcielił się w Jezusa, lecz jest tym co bezpośrednio desygnuje wyraz słowo.
Niewątpliwa słuszność takiego zrozumienia przesłania tego fragmentu Biblii znajduje swoje uwiarygodnienie w doskonałej spójności tej interpretacji z treścią całej Biblii, czego przykłady można będzie odnaleźć w dalszej części tego opracowania.
Co zatem tak naprawdę mówią te tajemnicze słowa zawarte w Joh 1:14 i w jaki sposób upewnić się o ich prawdziwym znaczeniu?
Zwrot „A to Słowo ciałem się stało” jest trudny do zrozumienia dlatego, że opisuje zjawisko które ma miejsce poza sferą ludzkiego doświadczenia i z tej przyczyny nie poddaje się weryfikacji naukowej. Jednak może być poprawnie zrozumiane w rezultacie rzetelnej analizy treści, wspartej jasnym przesłaniem innych wersetów Pisma dotyczących tego samego zdarzenia.
Przystępując do analizy tekstu zauważamy, że opisuje on proces transformacji, której następstwem jest całkowita zmiana postaci / natury obiektu poddanemu temu procesowi.
Taki stan rzeczy, wynikający z logicznej analizy samej treści tekstu potwierdza dodatkowo desygnat greckiego słowa [gr. ginomai] użytego dla określenia wspomnianego procesu w tekście oryginału.
Według Strong’s Hebrew and Greek Dictionaries, mówi on o daniu przyczyny czemuś, o wy-gen-erowaniu czegoś, o zapoczątkowaniu istnienia czegoś w sensie ontologicznym W kontekście zamiany jednego w drugie, jak to ma miejsce w omawianym przypadku, implikuje to konieczny zanik tego pierwszego w celu powstania drugiego.
Inaczej mówiąc, aby omawiany tekst był logicznie spójny, musimy skonkludować, że wy-gen- erowanie ciała, jest uwarunkowane całkowitym ziszczeniem się słowa – jedno staje się drugim – istnienie drugiego jest zależne od transformacji pierwszego.
Znaczenie czasownika stało się bezdyskusyjnie wyklucza zasadność rozpowszechnianej przez większość organizacji wyznaniowych teorii o wcieleniu się pre-egzystującego bytu duchowego w osobie Jezusa, bowiem pojęcie wcielenia się desygnuje zdarzenie jednoczesnego występowania dwóch elementów [słowa i ciała], z których jedno zawiera się w drugim.
Taka interpretacja treści stoi w jawnej sprzeczności z ideą zawartą w pojęciu stało się, które definiuje relację pomiędzy słowem i ciałem na poziomie ontologicznym w kategorii skutku i przyczyny w taki sposób, że zaistnienie postaci docelowej [ciała] wymusza unicestwienie się postaci wyjściowej [słowa].
Z powyższej zależności wynika, że koncepcja wcielenia, której fundamentalną tezą jest że słowo logos w Joh 1:14 desygnuje preegzystującą postać Syna Bożego, tzw. Chrystusa-Boga, postuluje unicestwienia Syna Bożego w procesie Jego transformacji w ciało, które staje się bezduszną powłoką cielesną bytu ludzkiego o imieniu Jezus.
Kompletny absurd zawarty w takiej interpretacji tego tekstu, bezmiłosiernie obnaża i ubogi stan duchowego oświecenia twórców tej teorii i bezmyślność jej wyznawców.
Jak widać z powyższych rozważań, już podstawowa analiza tekstu wykazuje brak logicznej spójności we wniosku o wcieleniu i to jest dostatecznym dowodem na to że, że może on być prawdziwy.
Co zatem kryją w sobie enigmatyczne słowa ewangelii Jana 1:14?
Na podstawie powyższych wniosków możemy słusznie skonkludować, że Joh 1:14 jest dosłownym opisem Bożego aktu twórczego w konsekwencji którego, słowa Boże artykułujące Jego wolę / zamysł, materializują się [dosłownie!] w substancjalny obiekt jaki Jego wola / zamysł wyraża.
W tym konkretnym przypadku, zapowiedź wzbudzenia Chrystusa – Odkupiciela, Jego narodziny się z panny, z nasienia Dawidowego, w mieście Betlejem, ziszcza się w cudownym akcie powstania w ciele Marii komórki męskiej w wyniku czego stała się brzemienna, poczęła człowieka, któremu z nakazu anielskiego nadano imię Jezus.
Ziszczenie się słowa Bożego w postaci komórki ciała umożliwiło poczęcie się Jezusa.
Ten bezprecedensowy akt transformacji słowa w ciało, który w swej istocie był fizycznym zmaterializowaniem się Bożej natury, zapoczątkował w osobie Jezusa nowy gatunek człowieka w rodzinie ludzkiej.
Gatunek człowieka spłodzonego/zrodzonego bezpośrednio z Boga, za sprawą Bożego słowa.
Jeśli rozumiemy słowa Pana Jezusa zarejestrowane przez apostoła Jana w Joh 6:63 „Duchci jest, który ożywia, ciało nic nie pomaga; słowa, które ja wam mówię, duch są i żywot są” to wiemy, że zrodzenie przez słowo / ze słowa jest dla substancji duchowej taką formą „prokreacji” jaką dla istot cielesnych jest zrodzenie z ciała.
Zrodzenie ze słowa jest zatem zrodzeniem z Boga. Jego charakterystyką jest ta sama zasada dziedziczenia natury bytu, jaką obserwujemy wśród przedstawicieli każdej z form życia biologicznego.
Wnioskujemy stąd, że Bóg rodzący człowieka, przekazuje w tym akcie pełny „genotyp” cech charakterystycznych dla własnego rodzaju bytu tj boską naturę.
Bezpośredni dowód takiemu stanowi rzeczy daje wyraz apostoł Paweł w liście do Kolosan Col 1:15-16, gdzie „wtórnie” niejako w kontekście chronologicznym, przypisuje Panu Jezusowi cechy właściwe Jego rodzicielowi. Niektóre z nich, takie jak „pierworodny wszelkiego stworzenia” wprowadzają czytelnika z oczywistych przyczyn w konsternację
Świadom paradoksu zawartego w takim oświadczeniu apostoł Paweł śpieszy z wyjaśnieniem stwierdzając w wersecie 16 „Albowiem….”
Zwracam uwagę, że poprawność takiego stanu rzeczy dowodzi apostoł Paweł w oparciu o jeden tylko fakt z życia Pana Jezusa, a mianowicie sposób Jego poczęcia się z Boga za sprawą transformacji słowa w ciało.
W oczach apostoła Pawła, powyższy akt w pełni uzasadnia przypisywanie natury słowa, naturze zrodzonego z niego człowieka.
Widzimy stąd jasno, że boska natura Pana Jezusa nie wynika z natury rzekomo preegzystującego bytu osobowego, który wcielił się w cielesny kadłub niewiadomego pochodzenia.
Boska natura Pana Jezusa wynika bezpośrednio z istoty Jego poczęcia się w ogóle, tj z faktu zrodzenia się Boga. Godnym uwagi jest tu również fakt, że boska natura Pana Jezusa, jest naturą wszystkich przedstawicieli tego gatunku człowieka, którego pierwszym przedstawicielem był Pan Jezus.
Mówi wszak Pismo święte:
Joh 1:12 “Lecz którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego.
Joh 1:13 Którzy nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są.”
Uważam, że kluczowym dla zrozumienia biblijnego kontekstu tego zagadnienia są dwa, pozornie odległe w swej wymowie od sedna sprawy wersety Biblii a mianowicie:
Matthew 1:18: A narodzenie Jezusa Chrystusa takie było: Albowiem gdy Maryja, matka jego, poślubiona była Józefowi, pierwej niżeli się zeszli, znaleziona jest brzemienną z Ducha Świętego.
i
John 1:14: A to Słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy.
Oba traktują o dokładnie jednym i tym samym wydarzeniu historycznym, jakie miało miejsce już ponad dwa tysiące lat temu, a mianowicie o przyjściu na świat człowieka zwanego Jezusem, który okazał się być tym obiecanym przez Boga Chrystusem.
Nie ulega najmniejszej nawet wątpliwości, że świadectwo Biblii o okolicznościach poczęcia się tego człowieka należy przyjąć za decydujący argument w omawianej kwestii, jest ono bowiem świadectwem ducha świętego, co gwarantuje jego prawdziwość i jego obiektywny charakter.
Na wstępie chcę zwrócić uwagę na fakt, że zwrot narodzenie [gr. gennesis] w ewangelii Mateusza, mówi dokładnie to, co wyraża znaczenie tego słowa w języku oryginału tj o początku zaistnienia w ogóle, a nie o początku ukazania się w jakiejś określonej formie, wbrew szeroko rozpowszechnionej nauce instytucji religijnych głównego nurtu.
Gdyby chodziło tam o zaistnienie w jakiejś określonej formie, w odróżnieniu od zaistnienia w sensie bezwzględnym, Pismo święte musiałoby, zgodnie z faktycznym stanem rzeczy, dać świadectwo adekwatne dla takiego stanu rzeczy informując o tym w sposób wykluczający możliwość spekulowania w tej materii, a tak nie jest.
Zatem powyższe świadectwo Pisma o poczęciu się człowieka zwanego Jezusem Chrystusem należy przyjąć, zgodnie z desygnatem terminu gennesis - poczęcie się, za bezdyskusyjnie prawdziwy i dostateczny dowód na zapoczątkowanie istnienia, w sensie ontologicznym, osobowego bytu człowieczego, w rezultacie Jego poczęcia się w łonie Marii.
Ponieważ wiemy, że świadectwo ducha świętego jest nieodmiennie prawdziwe w całej swej rozciągłości rozumiemy, że prawdziwa wymowa treści dowolnie wybranego wersetu Biblii, nie może być sprzeczna z treścią jasnego przesłania zawartego w treści innego wersetu. Powyższe twierdzenie jest fundamentem zasady samo-uwiarygodnienia się treści Pisma świętego, zasady jego samo-tłumaczenia się.
Stając na tym niezachwianym fundamencie rozumiemy, że treść Joh 1:1 z całą stanowczością nie koliduje z przesłaniem zawartym w Mat 1:18, a zatem że podmiotem tego zdania nie jest, jak to się powszechnie rozumie, osobowy byt duchowy zwany Logos’em, który następnie wcielił się w Jezusa, lecz jest tym co bezpośrednio desygnuje wyraz słowo.
Niewątpliwa słuszność takiego zrozumienia przesłania tego fragmentu Biblii znajduje swoje uwiarygodnienie w doskonałej spójności tej interpretacji z treścią całej Biblii, czego przykłady można będzie odnaleźć w dalszej części tego opracowania.
Co zatem tak naprawdę mówią te tajemnicze słowa zawarte w Joh 1:14 i w jaki sposób upewnić się o ich prawdziwym znaczeniu?
Zwrot „A to Słowo ciałem się stało” jest trudny do zrozumienia dlatego, że opisuje zjawisko które ma miejsce poza sferą ludzkiego doświadczenia i z tej przyczyny nie poddaje się weryfikacji naukowej. Jednak może być poprawnie zrozumiane w rezultacie rzetelnej analizy treści, wspartej jasnym przesłaniem innych wersetów Pisma dotyczących tego samego zdarzenia.
Przystępując do analizy tekstu zauważamy, że opisuje on proces transformacji, której następstwem jest całkowita zmiana postaci / natury obiektu poddanemu temu procesowi.
Taki stan rzeczy, wynikający z logicznej analizy samej treści tekstu potwierdza dodatkowo desygnat greckiego słowa [gr. ginomai] użytego dla określenia wspomnianego procesu w tekście oryginału.
Według Strong’s Hebrew and Greek Dictionaries, mówi on o daniu przyczyny czemuś, o wy-gen-erowaniu czegoś, o zapoczątkowaniu istnienia czegoś w sensie ontologicznym W kontekście zamiany jednego w drugie, jak to ma miejsce w omawianym przypadku, implikuje to konieczny zanik tego pierwszego w celu powstania drugiego.
Inaczej mówiąc, aby omawiany tekst był logicznie spójny, musimy skonkludować, że wy-gen- erowanie ciała, jest uwarunkowane całkowitym ziszczeniem się słowa – jedno staje się drugim – istnienie drugiego jest zależne od transformacji pierwszego.
Znaczenie czasownika stało się bezdyskusyjnie wyklucza zasadność rozpowszechnianej przez większość organizacji wyznaniowych teorii o wcieleniu się pre-egzystującego bytu duchowego w osobie Jezusa, bowiem pojęcie wcielenia się desygnuje zdarzenie jednoczesnego występowania dwóch elementów [słowa i ciała], z których jedno zawiera się w drugim.
Taka interpretacja treści stoi w jawnej sprzeczności z ideą zawartą w pojęciu stało się, które definiuje relację pomiędzy słowem i ciałem na poziomie ontologicznym w kategorii skutku i przyczyny w taki sposób, że zaistnienie postaci docelowej [ciała] wymusza unicestwienie się postaci wyjściowej [słowa].
Z powyższej zależności wynika, że koncepcja wcielenia, której fundamentalną tezą jest że słowo logos w Joh 1:14 desygnuje preegzystującą postać Syna Bożego, tzw. Chrystusa-Boga, postuluje unicestwienia Syna Bożego w procesie Jego transformacji w ciało, które staje się bezduszną powłoką cielesną bytu ludzkiego o imieniu Jezus.
Kompletny absurd zawarty w takiej interpretacji tego tekstu, bezmiłosiernie obnaża i ubogi stan duchowego oświecenia twórców tej teorii i bezmyślność jej wyznawców.
Jak widać z powyższych rozważań, już podstawowa analiza tekstu wykazuje brak logicznej spójności we wniosku o wcieleniu i to jest dostatecznym dowodem na to że, że może on być prawdziwy.
Co zatem kryją w sobie enigmatyczne słowa ewangelii Jana 1:14?
Na podstawie powyższych wniosków możemy słusznie skonkludować, że Joh 1:14 jest dosłownym opisem Bożego aktu twórczego w konsekwencji którego, słowa Boże artykułujące Jego wolę / zamysł, materializują się [dosłownie!] w substancjalny obiekt jaki Jego wola / zamysł wyraża.
W tym konkretnym przypadku, zapowiedź wzbudzenia Chrystusa – Odkupiciela, Jego narodziny się z panny, z nasienia Dawidowego, w mieście Betlejem, ziszcza się w cudownym akcie powstania w ciele Marii komórki męskiej w wyniku czego stała się brzemienna, poczęła człowieka, któremu z nakazu anielskiego nadano imię Jezus.
Ziszczenie się słowa Bożego w postaci komórki ciała umożliwiło poczęcie się Jezusa.
Ten bezprecedensowy akt transformacji słowa w ciało, który w swej istocie był fizycznym zmaterializowaniem się Bożej natury, zapoczątkował w osobie Jezusa nowy gatunek człowieka w rodzinie ludzkiej.
Gatunek człowieka spłodzonego/zrodzonego bezpośrednio z Boga, za sprawą Bożego słowa.
Jeśli rozumiemy słowa Pana Jezusa zarejestrowane przez apostoła Jana w Joh 6:63 „Duchci jest, który ożywia, ciało nic nie pomaga; słowa, które ja wam mówię, duch są i żywot są” to wiemy, że zrodzenie przez słowo / ze słowa jest dla substancji duchowej taką formą „prokreacji” jaką dla istot cielesnych jest zrodzenie z ciała.
Zrodzenie ze słowa jest zatem zrodzeniem z Boga. Jego charakterystyką jest ta sama zasada dziedziczenia natury bytu, jaką obserwujemy wśród przedstawicieli każdej z form życia biologicznego.
Wnioskujemy stąd, że Bóg rodzący człowieka, przekazuje w tym akcie pełny „genotyp” cech charakterystycznych dla własnego rodzaju bytu tj boską naturę.
Bezpośredni dowód takiemu stanowi rzeczy daje wyraz apostoł Paweł w liście do Kolosan Col 1:15-16, gdzie „wtórnie” niejako w kontekście chronologicznym, przypisuje Panu Jezusowi cechy właściwe Jego rodzicielowi. Niektóre z nich, takie jak „pierworodny wszelkiego stworzenia” wprowadzają czytelnika z oczywistych przyczyn w konsternację
Świadom paradoksu zawartego w takim oświadczeniu apostoł Paweł śpieszy z wyjaśnieniem stwierdzając w wersecie 16 „Albowiem….”
Zwracam uwagę, że poprawność takiego stanu rzeczy dowodzi apostoł Paweł w oparciu o jeden tylko fakt z życia Pana Jezusa, a mianowicie sposób Jego poczęcia się z Boga za sprawą transformacji słowa w ciało.
W oczach apostoła Pawła, powyższy akt w pełni uzasadnia przypisywanie natury słowa, naturze zrodzonego z niego człowieka.
Widzimy stąd jasno, że boska natura Pana Jezusa nie wynika z natury rzekomo preegzystującego bytu osobowego, który wcielił się w cielesny kadłub niewiadomego pochodzenia.
Boska natura Pana Jezusa wynika bezpośrednio z istoty Jego poczęcia się w ogóle, tj z faktu zrodzenia się Boga. Godnym uwagi jest tu również fakt, że boska natura Pana Jezusa, jest naturą wszystkich przedstawicieli tego gatunku człowieka, którego pierwszym przedstawicielem był Pan Jezus.
Mówi wszak Pismo święte:
Joh 1:12 “Lecz którzykolwiek go przyjęli, dał im tę moc, aby się stali synami Bożymi, to jest tym, którzy wierzą w imię jego.
Joh 1:13 Którzy nie z krwi, ani z woli ciała, ani z woli męża, ale z Boga narodzeni są.”